czwartek, 31 stycznia 2013

Mimo wszystko cię kocham /Rozdział 2


~ Mimo wszystko cię kocham ~

 

 




  Film akcji, który według mniemania Lay'a nim nie był, szybko znużył chłopaka. Zasnął opierając się o oparcie kanapy. Tao wiedział, że tak będzie i zrobił to specjalnie. Wiedział, że przyjaciel ma dużo zmartwień a taki beztroski sen przynajmniej skróci jego cierpienia. Na chwile.
   Wstał i podniósł koc, którym następnie przykrył Yixinga.
Patrzał na jego ociężałe powieki zamknięte przez sen a czoło chłopaka wyraźnie się marszczyło. Koszmar? - pomyślał.

   - Biedny, nawet gdy śpi nie może uciec od tego wszystkiego. - powiedział w szepcie.
   Zdawałoby się, że maknae wie, co martwi Lay'a ale tym samym wcale nie miał pojęcia. Nie wiedział co stało się w jego przeszłości, ponieważ Lay nikomu się nie zwierzał. Nie ważne czy była to jakaś błaha sprawa, a może poważny problem. Wolał zatrzymać to dla siebie.
   Nastał ranek a słońce już ogrzewało swoimi promieniami ziemię. Z okna padało światło, które sprawiło, że Lay się obudził.
   - Gdy jesteś celebrytą, nawet słońce cię drażni. Tak to jest gdy śpisz dziennie tylko po dwie, cztery godziny i potrafisz zasnąć wszędzie i o każdej porze. - wstał, zrzucając z siebie koc.
   - Dziękuje Tao. - mruknął.

   Chłopak jest idealną osobą do której można przyjść gdy coś cię dręczy. Nie wypytuje ani nie zadaje głupich pytań, po prostu nie chcesz to nie mów. Spojrzał na godzinę wyświetlaną przez zegarek znajdujący się na szafce.
   - Ósma rano.. - wypowiedział na głos – wszyscy zapewne śpią. No oprócz Zitao, który jak zawsze rano odbywał trening Wushu.
   Złożył koc zostawiając go na kanapie i wyszedł. Wyjął klucz z tylnej kieszeni pidżamy i otworzył pokój.
   - Spokój... - wypowiedział głośno – to właśnie lubię.
   W pokoju panowała cisza niczym w egipskim grobowcu. Również można by uczepić się ciemności, która go otaczała wskutek zasłoniętych okien. Co mógł porobić? Wszyscy przebywali w krainie snu a tylko on szwendał się na wpół przytomny. Chwycił laptopa i usiadł na podłodze przy komodzie.
   - Ciekawe co te fanki znowu wymyśliły. Może okaże się, że mam romans z Jonginem ale zdradzam go z Chanyeolem, który z kolei nie hamuje się przy Baekhyunie. - wystukał na klawiaturze adres popularnego bloga o ich zespole i zajrzał w dział opowiadań.
,,Lay i Luhan – wielka miłość'' – przeczytał nagłówek najnowszego i natychmiast poczuł zbliżający się atak furii.

   - Z Luhanem?! O niee..ee.... nie wybaczę. - przewinął stronę na dół i jego oczom ukazała się fotografia przedstawiająca go i Lulu jak się ,,całowali''. Nie ma co, ale photoshopa mają nieźle opanowanego. - pomyślał.
   - Skoro już mnie z nim spiknęli to jestem ciekaw co tam napisały. - przewinął na początek strony i zaczął jakże ekscytującą lekturę.
,, - Och Luhannn! Nie dotykaj mnie tam! - powiedział zdyszany Yixing.

   - Dawno nikt tam nie zaglądał, prawda ? - wypowiedział Lulu oblizując usta językiem, tym samym zwilżając je po to, by za chwilę złączyć ich usta w namiętnym pocałunku.... ''
   - Co to kurwa ma być?! - krzyknął zdenerwowany choć w głębi serca wiedział, że nie miałby nic przeciwko gdyby taka sytuacja przydarzyła się w realu.
   Ale nie przydarzy się, bo Luhan nic do niego nie czuje. To czysto przyjacielskie dotykanie daleko miało do tego, by zmienić się w pełne pożądania i Lay o tym wiedział. Jednak czuł coś do starszego kolegi i w myślach nie musiał tego ukrywać. W końcu i tak się nie dowie. - to ostatnie wypowiedział zrezygnowany.
   Wiele by dał, by przyjaciel spojrzał kiedykolwiek tak na niego. Wzrokiem, w którym widać by było miłość, lecz Yixing obawiał się tego. Z jednej strony pragnął a z drugiej nie chciał.
Miłość .. - powtarzał to słowo niczym klątwa narzucona na niego, gdy był mały przez złowrogą wiedźmę, która wypełzła nocą spod jego łóżka. Ale przecież jak miłość może być klątwą? To słowo kojarzy nam się przecież z poczuciem bezpieczeństwa, szczęściem i beztroską. Dla niego oznaczało to tylko cierpienie, ponieważ stracił osoby, które kochał. To chyba normalne, że taka osoba boi się kogoś ponownie obdarzyć tak ciepłym i wyjątkowym uczuciem.

   Przerwał swoje rozmyślania i zamknął laptopa. Podczas tej fascynującej opowiastki strasznie zachciało mu się pić. No bo jak by tu nie być spragnionym po takiej akcji? Przekroczył próg kuchni i natychmiastowo podszedł do lodówki. Otworzywszy ją owiał go zapach bogato wyposażonego wnętrza, ponieważ od pierwszej do ostatniej półki wliczając te po bokach, wypełniona była samymi smacznymi rzeczami. Jogurty, serki, gotowe dania, które wystarczyło tylko podgrzać w mikrofalówce oraz inne smakołyki. Jednak Lay nie miał ochoty jeść. Jego uwagę przykuł kartonik mleka znajdujący się po prawej stronie.
Wyjął go i zaczął pić. Czuł jak napój przynosi ulgę jego spragnionemu gardłu a gdy tylko poczuł się syty, odłożył pojemnik. Stał tak chwilę wpatrując się w wypełnioną po brzegi lodówkę gdy tylko usłyszał kroki zamknął drzwiczki, a jego oczom ukazał się śpiący Luhan przecierający posklejane powieki. Gdy chłopak przestał, zobaczył wpatrującego się Lay'a.

   - Emm... jeee...st jeee..szcze mleee..ko? - powiedział ziewając i spoglądając na chłopaka wzrokiem kogoś, kto nie spał za dobrze.
   - Tak. - odpowiedział krótko Yixing i podał przyjacielowi kartonik.
   - Dzięęę... kujęęę... - smętnie wymruczał i zaczął pić.

   Lay nie chciał go spotkać. Nie chciał go widzieć i chciał zapomnieć o tym opowiadaniu, które z lekka go podnieciło. Patrzał teraz na swojego starszego o rok przyjaciela, który zawzięcie żłopał z opakowania.
   Patrzał jak jego jabłko adama porusza się wskutek przełykania płynu i nie wiedząc czemu, wzbudziło to w nim dziwne uczucie.
Muszę stąd iść. - pomyślał i gdy już miał wychodzić, Lulu złapał go za nadgarstek a drugą ręką przytrzymał za ramie, przez co mleko spadło na ziemie i zaczęło wylewał się na podłodze.

   - Co ty wyprawiasz? - powiedział zdziwiony chłopak, próbując zniżyć się i podnieść kartonik.
   - Aish... - wycedził Luhan przez zeby – bardziej przejmujesz się mlekiem niż mną?! - zarzucił mu w gniewie.

   Lay nie cierpiał takich akcji przyjaciela bo zawsze coś odwalał. Jak to nie piszczał niczym dziewczyna, bo wystraszył się robaka a gdy członkowie zespołu upewniali go, że to tylko robak i jego reakcja jest zbędna, ten mówił, iż on go podglądał i naruszył jego intymną strefę. Serio?
   Jakby robak wiedział co właśnie robił Luhan, to z pewnością poszedłby po kamerę i nakręcił niezły film porno – tak w odskoczni. No i zapewne potem pokazywał innym owadom oraz zorganizował nocne kino 18+. Zdaniem Lulu, oczywiście.
   - Ale jak miałem nie przejąć się mlekiem, skoro kończy swój żywot na podłodze? Już pewnie wolałoby się znaleźć w naszych żołądkach. - odpowiedział, ale za chwilę pomyślał, że to co powiedział było godne słów Luhana i jego logiki.
   - Masz rację... - smutny odparł – MLEKO PRZEPRASZAM! - ukląkł na podłodze tym samym mocząc swoje spodnie od pidżamy w kałuży napoju. - A zaakceptujesz swoją śmierć jak wsiąkniesz w moje ubranie? No wiesz... zawsze coś.
   - Ja nie mogę.. chłopie lecz się. - odpowiedział Lay z mega facepalmem.
   - Kto ma się kurde leczyć, skoro przed chwilą nawijałeś o smutnej śmierci mleka na podłodze? No weź się zastanów. Jakby mleko to obchodziło.
   - Wiesz co ci powiem? Mam dość CIEBIE, tego mleka i twoich robali gwałcicieli. - po czym wyszedł nie zwracając uwagi na Luhana opłakującego okrutny los rozlanego mleka.

   Lay nadal nie dowierzał czego właśnie był świadkiem w kuchni. Bardziej nie mógł znieść tego, że po raz kolejny pokłócił się z Luhanem. Przecież bardzo mu na nim zależało, a jedyne co robili to oddalali się od siebie. Czy mogli kiedykolwiek porozmawiać normalnie, bez rzucania głupimi tekstami i nie musząc wysłuchiwać majaczeń Lulu, który kompletnie nie przejmował się poziomem swojego IQ? Yixing nie chciał go martwić, ale według jego obliczeń zachowywał się niczym robaki z którymi ,,sypiał''. Na prawdę dziwił się, że go jeszcze nie zakneblowały skarpetami i nie zgwałciły w szafie po ciemku. Uciekając z kuchni natknął się na Krisa za którym czaił się Tao. Lay spojrzał na Pandę a ta tylko uniosła palec do ust pokazując by był cicho.
   - Hello, wazzup? - powiedział olbrzym swoim ,,idealnym'' akcentem.
   - Eee... tak, tak Kris. Wszystko okej a u ciebie? - odpowiedział i rzucił okiem na Tao, który właśnie coś odpierniczał za jego rozmówcą. Zmierzył przyjaciela ale ten tylko wzorkiem upewnił go, by grał dalej.
   - Jak leci ? Chyba dawno nie rozmawialiśmy. - powiedział z powagą.
   - No wiesz, żyje sobie jak co dzień. Znoszę pierdoły Luhana i w ogóle. A ty? Jak leci z Zitao? - usłyszawszy to chłopak za Krisem, przerwał swoje niecne działania i spojrzał znacząco na Lay'a, ale ten nawet nie zareagował.
   - Ajj... Panda mówisz? Jeszcze z nim nie rozmawiałem. - powiedział spoglądając na podłogę.

   Ciekawski Tao nie potrafił ukryć swojego zainteresowania rozmową starszych, ale postanowił spróbować dokończyć to co zaczął. Jeszcze chwila i... JEST! Udało się!
   Maknae pokazał kciuk Lay'owi oznajmiając, że wszystko gotowe po czym wyszedł zza Krisa udając, że nadszedł z korytarza i zapytał co u nich słychać. Wyższy nic nie odpowiedział tylko skrępowany spojrzał na niego i odwrócił się na pięcie by wrócić do pokoju.
   Yixing zobaczywszy to co zrobił Zitao omal nie udławił się własnym językiem, próbując powstrzymać śmiech. Bowiem do spodni od pidżamy Krisa przyczepiony był... PAPIER TOALETOWY. Odbywał właśnie fascynującą podróż szurając po podłodze przy tyłku chłopaka a gdy reszta to zobaczyła, wybuchnęła śmiechem. Kris jakoś nie miał ochoty interesować się tym, co rozbawiło jego kolegów.
   - Tao, jesteś mistrzem. Przyznaje ci order króla... srajtaśmy! - po czym wręczył maknae kawałek papieru leżącego na podłodze.
   - Dziękuję, sensei. - obaj złożyli głęboki ukłon po czym odwrócili się do reszty zespołu by dalej śmiać się z żartu chłopaka.

   Wtem z kuchni wyszedł Luhan, którego widocznie zaintrygowało głośne zachowanie kolegów. Lay spojrzał na niego nieznacząco i zmierzył zimnym wzrokiem.
   - Co znowu zrobiłem? Nie mogę nawet wyjść już z kuchni? - powiedział słodkim głosikiem Lulu, wpatrując się w Yixinga oczami rodem kota ze Shreka.
   - Wyjść możesz, ale nie w spodniach z których spływa biała ciecz. Ja wiem, że to mleko ale wygląda to dwuznacznie. Chyba, że... chciałeś sobie ulżyć w kałuży picia. Wiesz... takie fapanie extreme. Chłopacy w pokoju ponownie wybuchnęli śmiechem. Rozbawiony Xiu Min powiedział :

   – Hahahaha! Lay ty pokemonie ciętej riposty.
   Wszystkich rozbawił żart Yixinga tylko nie Luhana. W kąciku jego oka zebrała się łza, która już miała zamiar wypłynąć, gdy Lulu potarł szybko powieki i ruszył biegiem do pokoju.
Lay poczuł się koszmarnie. Nie chciał być taki w stosunku do swojego przyjaciela. Na prawdę go szanował i najchętniej radziłby mu teraz by zdjął spodnie i wyprał a nie naśmiewał się.
Nie! Nie tym razem. - pomyślał i pobiegł za starszym, ale nie zdążył bo ten w ostatniej chwili wbiegł zapłakany do pokoju i przekręcił klucz w drzwiach.

   Yixing zmachany oparł się o nie i postanowił być tym razem miły dla Luhana, ponieważ czuł, że tym razem mocno przesadził.
   - Lulu.. ja... przepraszam. - wypowiedział z trudem.
   - Idź sobie! - usłyszał z drugiej strony drzwi.
   - Nie pójdę! To miał być żart a wyszedł naprawdę chamsko i przepraszam. - powiedział z wyraźną troską w głosie.
   - A ja mam w dupie ciebie i te twoje przeprosiny tak, jak ty masz w dupie mnie i moje robaki! - wykrzyczał w złości.
   - Przecież z tymi robakami to też żart... aish! Luhan, otwórz to pogadamy normalnie bo nie mam ochoty się drzeć na cały dorm.
   - Co mnie to obchodzi? - powiedział głosem obrażonego dziecka.
   Lay poczuł, że zaraz oszaleje. Chciał wreszcie być miły dla chłopaka, a ten go odpychał, chociaż sam był temu winien.
   - Dobra... chcesz to będę mówić na głos przy wszystkich, chociaż wolałbym, żebyś tylko ty ujrzał mnie jak przestanę ,,grać''. - te słowa podziałały na Lulu niczym magiczne zaklęcie i natychmiastowo otworzył drzwi, wpuszczając tym samym Lay'a do środka.

   Chłopak podszedł do przyjaciela, który właśnie siedział skulony na podłodze i pociągał nosem. Płakał... co sprawiło, że Yixing jeszcze bardziej się zestresował.
   - Dobra powiem tak. Masz dziesięć minut na to, by wypytać mnie o prawie wszystko a ja postaram się odpowiedzieć szczerze. Ostrzegam tylko, że pytań o moją rodzinę nie biorę pod uwagę.
   - Okej.. w takim razie wytłumacz mi, dlaczego mnie tak traktujesz. Co ja ci zrobiłem? Jeżeli masz mnie serdecznie dość to powiedz mi to jak facet facetowi a ja się odczepię. - powiedział przygryzając wargi.
   - Chodzi o to, że... ja nic do ciebie nie mam. Tylko.. drażni mnie twoje zachowanie. - starał się mówić spokojnie, ale na jego twarzy widać było zdenerwowanie.
   - Tylko wytłumacz mi, co ja ci takiego robię. Wiem, że mam dziwne poczucie humoru i czasem gadam od rzeczy, ale taki już jestem. Staram się być wesoły, żeby nikt przy mnie nie czuł się smutny, ale tylko przy tobie mi to nie wychodzi. Od pewnego czasu.. - odparł.
   - Ja wiem.. tylko. - chciał dokończyć, lecz Luhan mu przerwał.
   - Niee.. po prostu daj spokój. Idź i wsadź sobie te dziesięć minut głęboko w dupę. - spojrzał z gniewem na Lay'a.
   Yixing wiedział, że musi jakoś udobruchać przyjaciela bo nie zniósłby myśli, że już nigdy nie usłyszy nawijania Luhana o robakach zbokach lub innych jego wymysłach.
Teraz albo nigdy! - pomyślał i zbliżył się do Lulu otaczając go ramionami. Czuł jak ciało chłopaka znieruchomiało a oddech przyśpieszył.

   - Laa..yy ty mnie przytulasz – wysapał Luhan niemal głucho.
   - I co z tego? Robiłeś tak setki razy ze mną. Po prostu bądź cicho. - przytulił go jeszcze mocniej i wplótł palce w jego miękkie włosy. Tak ładnie pachniały.. mimo że prawie cały był mokry od ,,kąpieli'' w mleku.

   Luhan odwzajemnił uścisk i zacisnął ręce na koszuli nocnej Yixinga. Chciał przyciągnąć go bliżej, jeszcze bliżej niż był teraz. A najchętniej w ogóle pozbył by się tej pidżamy i zaciągnął Lay'a do łóżka. Odbył z nim romantyczny seks, pierwszy i nie ostatni. Chciał mu pokazać, że wcale nie ma IQ robaka zboczeńca chowającego się w jego szafie. Chciał by widział, że nie jest taki potulny jaki się wydaje i umie dominować. Chciał... cholera jasna! Chciał go tu przelecieć! Tu i teraz! Dotyk ciała Yixinga wzbudzał w nim jeszcze mocniej pożądanie i nie mógł się oprzeć. Lay czuł jak ciało Luhana sztywnieje a jego mięśnie się napinają. Co to za dziwne zachowanie? Nie no.. oczywiście, że nie jest normalne to, iż się teraz przytulają ale czy aby na pewno dla Lulu nic to nie znaczy? Miał wrażenie, że jednak coś przed nim ukrywa.




piątek, 25 stycznia 2013

Mimo wszystko Cię kocham /Rozdział 1



~ Mimo wszystko Cię kocham ~

 

 

   Słońce świeciło niemiłosiernie ogrzewając tym samym spocone od wysiłku ciało Yixinga. Znowu ćwiczył ich najnowszy układ, ponieważ czuł, że jako ,,Dance Machine'' musi być najlepszy w oczach kolegów z zespołu. Lubił tańczyć. Było to jego hobby odkąd stracił rodziców i starał się w jakiś sposób nie myśleć o smutku towarzyszącym wspominaniu jego rodziny. 
   Nasłuchiwał świergotania ptaków. Która to mogła już być godzina? Trzynasta? A może czternasta? Zawsze tracił poczucie czasu gdy zaczynał tańczyć. Ruszając rękoma, nogami i ciałem w rytm muzyki czuł, że w jakiś sposób tworzy barierę oddzielającą go od innych i chroniącą przed szkodliwym działaniem ludzi. Kochał to uczucie bo wiedział, że jak zamknie oczy i zacznie poruszać się według linii melodycznej, którą dawały mu piosenki kolejno zmieniające się w odtwarzaczu mp4, będzie mógł chociaż na chwilę oderwać się od smutnej rzeczywistości otaczającej go na co dzień. 
   Piosenka dobiegła końca i wtedy chłopak przerwał ćwiczenia. Nie wiedział ile tego zaczynającego się dnia przetańczył. Czuł, że teraz gdy stworzył tą niewidzialną barierę, jest w stanie przeżyć dzisiejszy dzień. Zabrał leżącą na trawie bluzę i podszedł do małego stolika znajdującego się w ogrodzie, w którym właśnie przebywał. Podniósł komórkę by sprawdzić czy jak zawsze nie ma stu nieodebranych połączeń od Luhana - jego najbliższego przyjaciela z grupy. Rzucił spojrzeniem na wyświetlacz i zmarszczył brwi.
   - Dziwne. Mógłbym przysiąc, że słyszałem jak się dobijał. - wymruczał do siebie - Chyba już powinienem się zbierać.
   Zabrał podręczny odtwarzacz muzyki i ruszył w kierunku dormu. Zawsze ćwiczył w małym ogrodzie otoczonym bramą, która chroniła go i innych przed ciekawskimi fanami. Dziękował bogu za to, że w pobliżu jego miejsca zamieszkania można znaleźć taki cichy kąt, ponieważ tylko on tam przebywał. Od czasu do czasu można było zobaczyć Jongdae z Minseokiem, którzy przeglądali prasę lub oglądali film na bujanej ławce z daszkiem. Reszta zespołu czyli Kris, Tao i Luhan byli totalnymi leniami mogącymi w wolnych chwilach tylko leżeć na kanapie lub grać na konsoli. Czasem wyjątkiem był Tao, który jeszcze tolerował wysiłek ponieważ ćwiczył sztuki walki i czasami uczył Lay'a niektórych ruchów.
   Chłopak popchnął drzwi wejściowe do budynku i natychmiast otoczył go zapach gotowanej właśnie potrawy Xiu Mina w kuchni. Nie musiał nawet wysilać się na zgadywanie bo wiedział, że jak tylko kolega dorwie się do gotowania, zawsze jest ryż z mięsem lub jego ulubione kluski.
   - Hej Minseok! Co robisz? - próbował udawać, że nie ma pojęcia o daniu przygotowywanym przez Koreańskiego członka zespołu.
   - Ach .. no wiesz.. to co zawsze. - powiedział w trakcie przewracania mięsa na patelni.
   Już chciał odpowiedzieć mu niegrzecznym ,,mhm'' ale powstrzymał się by nie urazić przyjaciela. Jeżeli miał jakikolwiek problem, zawsze mógł na niego liczyć bo chłopak lubił pomagać innym i reszta nawet śmiała się, że może zamiast piosenkarza nadawałby się bardziej na psychologa. Xiu Min wtedy robił urażoną minę i próbował się odgryźć, ale z racji tego, że jego chiński nadal nie jest perfekcyjny, wolał przemilczeć marudzenie kumpli. 
   -Idę do pokoju. Jakby co daj sygnał, że już jest bo mogę nie usłyszeć wołania.
   -A czy ja powiedziałem, że robię dla wszystkich? - zażartował Minseok - Jasne, wyślę sms.
   Lay wszedł do pokoju, przekręcił kluczem zamek i rzucił się na łóżko. Męczące – pomyślał.
   Wtem dostrzegł Luhana, który podszedł bliżej i wpatrywał się w niego bez słowa.
   - Lulu ? A co ty tu... - już miał zapytać się co robi w jego pokoju, gdy ten wskoczył na łóżko i rzucił się w jego ramiona. 
   Yixing znowu poczuł dziwne uczucie towarzyszące mu zawsze, gdy Luhan go dotykał. Wiedział, że dla drugiego nic to nie znaczy bo do każdego tak się kleił.
   - Oj przestań no... mogłeś się spodziewać, że tu będę. Nie chciałem ci przerywać, więc patrzałem z okna jak tańczysz. Chciałem z tobą porozmawiać - odsunął się od bliskiego kolegi i usiadł normalnie.
   Patrzał na własne uda, drapiąc nerwowo ręką spodnie.
   - Po pierwsze, czy mógłbyś przestać się tak do mnie znienacka przytulać bo to z lekka denerwujące. Po drugie, ile razy mam ci powtarzać, że nie lubię jak ktoś patrzy jak ćwiczę bo robię to po to, by się odstresować i po trzecie, o czym chciałeś porozmawiać? - odpowiedział Lay bez żadnego znaczącego wyrazu twarzy. Czuł, że to będzie kolejna pierdoła typu: Pod moim łóżkiem jest wielgachny robal. 
Zabij go!
   Takie zlecenia nie raz już dostawał od starszego kolegi. 
   - Gdy tak tańczyłeś i patrzałem na ciebie, pomyślałem, że nigdy nie powiedziałeś mi jak zginęli twoi rodzice. - odparł po namyśle - Powiesz mi? Chcę cię pocieszyć, powiedzieć jakieś dobre słowo bo jestem twoim przyjacielem. Przyjaciele wspierają się nawzajem, poza tym jesteś bardzo zamknięty i znam cię bardzo dobrze, ale jednocześnie nie wiem o tobie nic.
   Nie spodziewał się tak rozwiniętej wypowiedzi padającej z ust Luhana. Wiedział, że kolega jest nieco do tyłu w tych sprawach więc jedyne co mógł teraz powiedzieć, to zakomunikować apokalipsę przez atak biedronek.
   - Luhan... - przygryzł wargę – nie mogę ci powiedzieć. Może nie tyle co nie mogę, a nie chcę. Już dawno o tym zapomniałem i staram się nadal to utrzymać. Nie chcę wracać do tej pamiętnej nocy, bo wtedy... tego dnia... w tamtej chwili straciłem wszystko. Ukochany dom, kochającą mnie rodzinę, miłość płynącą od bliskich. Ja... wylądowałem w domu dziecka i straciłem wtedy nadzieję na to, że kiedykolwiek się pozbieram. Ale pozbierałem się... czy to ci wystarczy? - i tak za dużo powiedział. Nie chciał zdradzać więcej, ponieważ swoją mroczną przeszłość zostawił dawno za sobą.
   Luhan uronił łzę. Lay wiedział, że tak to się skończy. Nie chciał martwić tego chłopaka, ponieważ mu na nim zależało. Sam nie wiedział czy ta przyjaźń jest tylko przyjaźnią. Może coś do niego czuł? Choć jak na razie bał się miłości, bo nie zniósłby straty kolejnej kochanej przez niego osoby. Jeżeli cokolwiek by mu się stało w przyszłości chociażby najdrobniejszy wypadek, przypomniałby sobie to wszystko o czym pragnął zapomnieć. 
   - Lulu... - powiedział cicho – proszę nie płacz. Nie powinienem tego mówić, przepraszam.
Chłopak spojrzał na niego przez szklanki w oczach. - Ty mnie przepraszasz? Ale za co? Za to, że powiedziałeś mi chociaż trochę tego co cię spotkało? Zastanów się. Przecież to ty powinieneś być teraz na moim miejscu a ja rozklejam się przy tobie, chociaż ty nie okazujesz smutku. Wiem Yixing, że w głębi serca cierpisz. Proszę, przestań grać i chociaż raz pokaż mi twoje prawdziwe ja. - wypowiedział te słowa jakby recytował wiersz o miłości. Lay'a aż przeszły ciarki, ponieważ tą chwilę szczerości przerwał sygnał dobiegający z jego telefonu. 
   Ekran komórki zaświecił się i widać go było przez spodnie chłopaka. Wyjął telefon i jego oczom ukazała się wiadomość od Xiu Mina o treści ,, Żarełko jednorożcu ''
   - Lulu.. Minseok prosi by zejść na obiad. Chodźmy – to drugie powiedział ciszej – kiedy indziej dokończymy, dobrze?
   - Obiecujesz? - zapytał Lulu z determinacją w głosie. - Wiedz, że ja nie odpuszczę.
   - Obiecuję. - odparł Yixing z udawanym uśmiechem na twarzy. Jak już jego przyjaciel powiedział, jest bardzo dobrym aktorem.
   Chłopacy zeszli na dół i zastali resztę siedzącą przy stole. Xiu Min zajadał swoją największą porcję łapczywie a reszta zrezygnowana powolnie mieliła już któryś raz z rzędu to samo danie.
   - Minseok .. - odezwał się Kris – zrobisz z łaski swojej kiedyś coś innego?
   - A cccy... nje smakije? - wydukał przez zęby w przerwach podczas jedzenia. Spojrzał się na kolegę i powiedział znaczącym głosem ,, Nie chcesz to nie jedz. ''
Najwyższy członek zespołu odpuścił sobie dalszą bezsensowną konwersację z Boazi, bo wiedział, że to nic nie da. Luhan i Lay dołączyli do reszty i w ciszy zaczęli konsumować to co było na ich talerzach.
   Yixing wiedział, że przyjaciel nie odpuści i będzie musiał kiedyś powiedzieć mu prawdę. Czyli... nie da się tego odwlec? - powiedział w myślach.
   Po skończonym posiłku, wszyscy podziękowali dzisiejszemu kucharzowi i odkładając talerze do zlewu, udali się robić to co przerwali przychodząc tutaj.
   Lay ślimaczym krokiem ruszył w stronę łazienki, gdy nagle poczuł ucisk na dłoni. Uniósł głowę i zobaczył Tao wpatrującego się w jego oczy.
   - Nie wyglądasz za dobrze, więc może obejrzymy film? - powiedział z uśmiechem na twarzy, który zawsze zmuszał Yixing'a do przytaknięcia. Nie potrafił odmówić maknae.
   - Umm... - kiwnął głowa – ale zaczekaj, dobrze? Muszę się odświeżyć. - Nie czekając na odpowiedz kolegi ,wszedł do pomieszczenia za drzwiami, przed którymi stał.
   Zdjął z siebie ubrania przepocone wcześniejszym treningiem i pośpiesznie wszedł pod prysznic. Odkręcił kurek i jego ciało oblał zimny strumień wody. Poczuł drgawki na całym ciele spowodowane jej temperaturą, ale chwile potem przyzwyczaił się. Oblewał się strumieniem coraz to bardziej i rozmyślał o Luhanie. Nie chcę go już dzisiaj widzieć. - przez głowę przeszła mu ta niemiła myśl.
   Skończywszy orzeźwiający prysznic, wyszedł z kabiny i sięgnąwszy po ręcznik, owinął nim swoją dolną część ciała. Spojrzał w lustro i patrzał na swoje zmęczone odbicie.
Brudne szkło nie dodawało mu uroku a te wory pod oczami... ostatnio mało sypiał. Zresztą każdy członek zespołu zostawał zmuszony do wstawania o wczesnej porze po to, by zaraz po wyjściu z miękkiej i cieplutkiej kołdry, wylewać mnóstwo potu na morderczych treningach. Potem ćwiczenia ze śpiewu, znowu taniec, jakieś krótkie lekcje gdzie uczyli się między innymi angielskiego i koreańskiego. Z racji tego, że wytwórnia miała ostatnio duże zyski z ich występów, postanowiła dać chłopakom tydzień wolnego w zamian za ich wysiłek wkładany w każdą konferencję, spotkanie z fanami i koncertami.
   Dzisiaj był ich drugi dzień tak upragnionych ,,wakacji'', ponieważ na prawdziwe nie mieli co liczyć. Sięgnął ręką w kierunku stosiku pidżamy, który miał leżeć na pralce ale wcale go tam nie było.
   No tak… - pomyślał - Przecież jej nie wziąłem co oznacza, że muszę przejść po korytarzu niczym ninja w samym ręczniku i wślizgnąć się niespostrzeżony do pokoju.
Nacisnął zrezygnowany za klamkę i ruszył w kierunku drzwi, które znajdują się zaraz na zakręcie. Niestety jest też zła wiadomość, ponieważ po drodze musiał minąć pokoje wszystkich. Specjalnie wybrał ten znajdujący się najdalej aby mieć choć na chwilę spokój i nie wysłuchiwać gadania do późna jego kolegów.
   - Jeszcze kilka kroków i... - stanął jak wryty. Przed nim znajdował się Luhan, który patrzał na niego dziwnym spojrzeniem. Radość? Satysfakcja? Chyba raczej zakłopotanie...

   Lulu nigdy nie ukrywał zafascynowania ciałem Lay'a. Gdy tylko miał okazję go dotknąć, robił to bez wahania. Przecież jego przyjaciel nie wie, co tak naprawdę do niego czuje. Yixing zawsze był ciemny w tych sprawach i nie potrafił dostrzec tego, co widać gołym okiem.
   Stał tak i w zdziwieniu wpatrywał się w kolegę. Jego ciało... owinięte tylko ręcznikiem. Jego tors... skóra gładka a mięśnie wyrzeźbione niczym w greckim marmurowym posągu. Patrzał jak kropelki wody spadały z mokrych włosów Yixinga odbywając krótką wędrówkę po ciele chłopaka, kończąc ją tym samym wsiąkając w ręcznik. Powoli przełknął ślinę, ponieważ nie mógł … dłużej patrzeć tak na przyjaciela. Zaraz... zaraz go dotknie, jeżeli będzie tak dłużej przed nim stać i ukazywać swoją piękną figurę.
    - Yyy... Lulu? - odważył się wreszcie zwrócić do przyjaciela. - Czy możesz przestać zagradzać mi drogę do pokoju ? Bo wiesz... chciałbym już się ubrać i nie paradować w samym ręczniku po dormie. Chyba rozumiesz... - odpowiedział z nutką zdenerwowania. Zawsze gdy Luhan tak na niego patrzył... czuł, że oblewa się zimnym potem. - Co w ogóle robiłeś w moim pokoju? - zapytał.
   - Ja... - podniósł rękę w której trzymał... bokserki! Tak, to były bokserki Yixinga.
Lay poczuł, że zaraz rozniesie tego drobnego i przypominającego swoją urodą chłopca mężczyznę.
   - Co ty do cholery jasnej robisz z moją bielizną?! - uniósł się tym samym wyrywając mu ją z ręki.
   - Znowu byłeś w moim pokoju. Szlag by cię! Zero prywatności bo zawsze muszę cie tam zastać. W dodatku jeszcze paradujesz sobie z moimi gaciami w ręku. Mogę wiedzieć, co chciałeś z nimi zrobić zboczeńcu? - spojrzał gniewnym wzrokiem na Lulu stojącego z otwartą buzią.
Wietrzył zęby czy co?
   - Ja po prostu... widziałem jak poszedłeś do łazienki i słyszałem, że mówisz do Tao, że idziesz się myć. Chciałem ci przynieść chociaż to. - powiedział wskazując na kłębek, który trzymał chłopak i Lay chciał mu przerwać lecz ten kontynuował. - Zresztą kurka wodna! Co z tego, że widziałem twoje gacie? W szkole na wychowaniu fizycznym każdy je widział! W dodatku na tobie. - niemal wykrzyczał.
Nie o to chodzi – Yixing pomyślał: „Ja po prostu coś do ciebie czuję i staram się to ukryć” Tego przecież Lay nie mógł wyznać przyjacielowi stojącemu przed nim.

   - Dobra – zniżył głos i starał się przybrać pogodny wyraz twarzy. - Nic się nie stało. Dziękuję..., że pomyślałeś o mnie i moim braku bielizny. Przepraszam, że na ciebie naskoczyłem. - powiedział i wyminął Luhana, któremu najwyraźniej ulżyło, bo zdenerwowanie zniknęło z twarzy chłopaka.
   Yixing wszedł do pokoju i oparł się o drzwi nasłuchując jak Luhan odchodzi. Niepotrzebnie był dla niego taki ostry, ale chyba każdy zdenerwowałby się, gdyby zobaczył kogoś paradującego z jego bielizną, prawda? 
   Podszedł do szafki nocnej i wyjął świeżą pidżamę pachnąca lawendą. Narzucił na siebie odzienie i wziął komórkę do ręki wystukując na klawiaturze sms do Zitao o treści ,, U ciebie czy u mnie? ''.
   Usiadł na brzegu łóżka i natychmiastowo otrzymał wiadomość od Pandy, jak zwykli nazywać go członkowie zespołu. ,,Obojętnie.'' Lay wstał, wziął klucz z komody i wyszedł z pokoju zamykając go na klucz, chroniąc się tym samym przed niechcianą i niezapowiedzianą wizyta Lulu lub kogoś innego.
   Chwile po tym znajdował się na kanapie w pokoju maknae i wpatrywał się w chłopaka, klękającego przy regale z opakowaniami DVD.
   - Na co masz ochotę? - powiedział przyjaźnie chociaż nieco niewyraźnie.
   - Wszystko tylko nie romans. - odparł – Może horror?
   - Wszystko tylko nie horror. Co powiesz na film akcji? - zaproponował pogodnie.
   - Niech ci będzie.

   Tao włączył film i usadowił się obok Lay'a.
   - Sprzeczka z Lulu? - zapytał.
   - Weź nic nie mów. - Lay niechętnie odparł nie chcąc przypominać sobie tego, co stało się na korytarzu.
   - Słyszałem. - powiedział Tao.


___________________________________________________________________________________
  
Tak na koniec chciałabym podziękować tym, którzy to przeczytali i powiedzieć, że nie mam zbytnio doświadczenia w pisaniu. Cały czas staram się poprawiać i kształtować swój styl. 
Dla zainteresowanych : Tak, oczywiście. Będą dalsze części. 
Dlaczego Luhan i Lay? 
Ponieważ myślę, że mało kto wpadł na pomysł by o owym parringu napisać. 
No i uważam, że jest słodki ^ ^
Przyjmuję krytykę i proszę o komentarze bo pozytywne opinie dają mi motywację!