~ Small Panda - My Dear Treasure ~
Rodzaj - One shot
Długość - 522 wyrazów
Pairing - XiuHan
Gatunek - Romance
Rating - G
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Promienie słońca jakby swoją
złocistą postawą sprawiały, że jego ciało mieniło się niczym
miliony małych diamencików utkwionych w bladej cerze, jak u
porcelanowej lalki bez wyrazu, tkwiącej w swojej wiecznie młodej
posturze. Kusząc obserwatorów pięknem nieskazitelnym, nieulotnym i
wiecznym na zawsze poprzez urok, który rzuciwszy na mnie sprawił,
iż poczułem, że jest tym jedynym. A wystarczyło przecież, by
nasze oczy się spotkały. Tym jednym zabiegiem sprawił, że
zapragnąłem być przy nim, blisko niego. Muskać każdy centymetr
ciała lekko rozchylonymi wargami i delikatnie nawilżać je
językiem, by sprawić mu przyjemność o jakiej skrycie marzył w
swojej podświadomości.
Jednak on mnie nie znał, oraz ja nie
znałem jego. Problemem jaki tkwił we mnie, była zdolność do
miłości od pierwszego wejrzenia, dlatego żadnej, która
zaowocowała w ten sposób nie zwykłem traktować poważnie, do tego
czasu.
Do czasu, gdy on podszedł do mnie i
nieśmiałym wzrokiem błądził po mojej twarzy tylko dlatego, bo
pragnął zapytać w którą stronę powinien się udać, gdyż
zabłądził. A ja... Patrząc na niego zdałem sobie sprawę z tego,
że tym razem nie odpuszczę. Tym razem nie pozwolę, by szansa na
lepsze jutro przeminęła niczym najbardziej interesująca reklama w
telewizji, jaka zdarza się raz na milion lat, ponieważ wszystkie,
to tylko i wyłącznie naciąganie widzów swoją jakże wykreowaną
idealnością.
Spojrzałem w jego piękne brązowe
oczy i utonąłem pod ciężarem piękna, jakie za sobą niosły
sprawiając, że pragnąłem patrzeć w nie bez końca. Te włosy... Brązowe okalające dosyć pulchną twarz, jednakże idealnie
komponujące się z jego perfekcyjną skórą i zdrowymi rumieńcami
na policzkach. Stojąc przede mną wywoływał wrażenie, jakby w tym
całym koktajlu kolorów malujących się w krajobrazie za nami, on
był tym jednym najważniejszym składnikiem, bez którego napój
straciłby smak.
Most zdawał się bujać, próbując
uciec od tak pięknej istoty, a powodem była niemożliwość
wytrzymania presji, jaką wywierała. Jednakże owa postać
wyglądała, jakby nie zajmowała nic w przestrzeni nas otaczającej,
ponieważ była nią. On był wszystkim co w tej chwili byłem w
stanie dostrzec, ponieważ przesłonił moje oczy niczym marzenie
goszczące w sercu od dawien dawna, otulone ciepłem piersi, która
chroniła je przed złem wszelkim.
Czas płynął tak szybko, jednak w
moim mniemaniu od chwili, gdy owiał mnie swoim anielskim głosem
minęła sekunda. W rzeczywistości nie potrafiłbym powiedzieć, jak
długo podziwiałem jego osobę. Zniknął zanim zdążyłem mrugnąć, a ja... Stojąc i wpatrując się w miejsce, gdzie jeszcze niedawno
stał, zatęskniłem za jego widokiem kojącym moje przewrażliwione
oczy od nadzwyczaj upalnej pogody panującej dookoła.
Pełen determinacji szukałem
jakiegokolwiek potwierdzenia, że owy człowiek był prawdziwy,
dlatego przystanąłem przy barierce wypatrując go na niebie sądząc,
że jak nie tam, to nigdzie indziej nie mógłbym go znaleźć. Stopą
napotkałem breloczek leżący na skraju przepaści, ciemnej otchłani
prowadzącej w gąszcz koron drzew barwy zielonej i w ułamku
sekundy, w ostatniej chwili pochwyciłem skarb, jaki dany mi było
kiedykolwiek dotknąć.
Był nim mały pluszak pandy
wyglądający równie idealnie jak on, moja miłości.
Jedyna najprawdziwsza, którą zapragnąłem zatrzymać przy sobie, ale odeszła.
Zostawiła mi jedynie ten breloczek, ten skarb... który przytuliwszy do policzka sprawił,
że moje ciało owiało przyjemne uczucie bliskości.
Bliskości jakiej jeszcze nigdy nie zaznałem,
choć pragnąłem z całych sił.
Będę kochać cię na zawsze, właścicielu małej pandy.
Jedyna najprawdziwsza, którą zapragnąłem zatrzymać przy sobie, ale odeszła.
Zostawiła mi jedynie ten breloczek, ten skarb... który przytuliwszy do policzka sprawił,
że moje ciało owiało przyjemne uczucie bliskości.
Bliskości jakiej jeszcze nigdy nie zaznałem,
choć pragnąłem z całych sił.
Będę kochać cię na zawsze, właścicielu małej pandy.
jakie cudne *,* brak mi słów. świetne opisy, które pozwoliły mi wyobrazić sobie całe te kilka minut od ujrzenia go do jego odejścia. no i koktajl kolorów [...] za nami... :D dlaczego pomyślałam o tle bloga?:D <3 genialne. ;3 w sumie jak każde z dzieł wyjętych spod Twoich rąk. <3
OdpowiedzUsuńojej, taki piękny komentarz T ^ T dziękuję! <333
Usuńfaktycznie, dopiero teraz zauważyłam, że moje tło jest niczym taki koktajl *o*
Prześliczne :) Aż się wzruszyłam ^__^
OdpowiedzUsuń