~ Mimo wszystko Cię kocham ~
Gdy
tak trwali w uścisku, Lay coraz bardziej zaczynał odczuwać
dyskomfort.
- Czyli już wszystko w porządku? - zapytał Luhana, który nic nie mówił od dłuższej chwili.
- Nawet lepiej - odpowiedział z szerokim uśmiechem, który wywołał u Yixinga palpitacje serca.
Chłopak chciał porozmawiać z nim szczerze. Wyjaśnić wszystko bez wyjątków, lecz nie mógł. Coś blokowało go i nie pozwalało zwierzyć się przyjacielowi. Powoli odsunął się od niego, a ręka Lulu, która mocno zaciśnięta trwała na koszuli Lay'a, bezwładnie opadła na podłogę. Lulu trząsł się na każdą myśl, że ta sytuacja już nigdy się nie powtórzy. Nie chciał by jego przyjaciel wyszedł teraz z pokoju i zapomniał. Zapomniał o nim.. i znów zachowywał się w stosunku do niego ozięble. Teraz... gdy się przytulali wyczuł, że mu zależy. Kocha go? Niee... Lay nikogo nie kocha i zachowuje się jakby nigdy nie kochał.
Czy on zna w ogóle to uczucie? Czy jest w stanie kogoś pokochać? A najważniejsze... czy jest w stanie GO pokochać?
Luhan siedział rozmyślając i nawet nie zauważył, jak drzwi obok niego zatrzasnęły się po wyjściu Lay'a.
Poszedł... - pomyślał.
Yixing wyszedł i zmierzał do pokoju. Po drodze widział Krisa goniącego Pandę z papierem w ręce, który jeszcze niedawno przyczepiony był do jego spodni.
Chena siedzącego na kanapie i wpychającego Minseokowi babeczki, które sam niedawno zrobił.
Wszyscy wydawali się być szczęśliwi. Czy tylko on miał zmartwienia? Nikt inny nie martwił się tym co czeka ich w przyszłości? Nie miał pojęcia, bo wcale na to nie wskazywało.
Chłopak postanowił zaraz po ubraniu się pójść do sali z fortepianem. Kochał na nim grać i zawsze pomagało mu to w trudnych chwilach. Zarzuciwszy na siebie luźny T-shirt oraz jakieś dresy, które zauważył złożone na fotelu, ruszył.
Dotarłszy do celu, usiadł przy instrumencie i odpłynął do świata muzyki. Dźwięki kolejno wydobywające się z fortepianu muskały jego uszy. Od małego ćwiczył, ponieważ był zmuszany przez rodziców, ale po pewnym czasie pokochał to zajęcie. Tak go wciągnęło, że nawet nie zauważył jak do pomieszczenia wkradł się Jongdae i stał wpatrując się w niego.
- Zawsze uważałem, że masz talent do grania. Kurde, chłopie ty jesteś w ogóle jakiś taki utalentowany. Taniec, śpiew, gitara oraz fortepian. Zazdroszczę ci. - powiedział, siadając przy nim na siedzeniu.
- Ojj.. przestań. Po prostu mi się poszczęściło. - odparł przyjaźnie Lay.
- Ej, mam propozycję. Wychodzimy dzisiaj wszyscy do baru. Ja, Minseok, Kris, Tao i Luhan. Chodź z nami! Przecież nie zostaniesz tutaj sam, prawda? - zaproponował.
- No nie wiem... nie bawi mnie raczej takie przesiadywanie bez sensu w klubach - odpowiedział niechętnie ze zgorszoną miną.
- Przestań! Idziesz i już!... - powiedział nieco unosząc się i chwycił chłopaka za rękę, po czym wybiegli z sali - Daje ci 30 min na przygotowanie i wszyscy widzimy się w głównym pokoju, a jak nie to obiecuję, że napuszczę na ciebie robaki Luhana.
Yixing aż wzdrygnął się na samą myśl o ataku owadów i w tej samej chwili pomyślał o starszym o rok przyjacielu. Co u niego? - bił się z pytaniem w myślach. Ostatni raz widzieli się dwie, trzy godziny temu.
- Mam nadzieję, że nie płakał ani nic w tym stylu. Chyba, że ,,dokarmiał'' owado-zboczki. - żartował.
Posłuchał Chena i zabrał się za przygotowania do męczącego wyjścia.
- To nie... to nie... to na pewno nie.... - wypowiadał na głos rozrzucając po całym pokoju koszulki z szafy - O boże! Co to jest?! - krzyknął głośno z obrzydzeniem gdy znalazł w szafie... PEJCZ?!
*Lay nie ładnie*
Przeglądał z zaangażowaniem części swojej garderoby, gdy w końcu zadecydował, że ubierze białą bluzkę z nadrukiem, szary długi sweter na guziki, jasne jeansy oraz żółtą czapkę typu komin.
Przebrał się, włożył telefon do kieszeni i wyszedł zamykając za sobą drzwi.
- Jest godzina... - pośpiesznie spojrzał na zegarek – 17:34... - wypowiedział cicho - Zaraz, zaraz... Miałem być na dole cztery minuty temu. Gdybym wiedział..., że około dziesięciu poświęcę na leżeniu plackiem na podłodze, to bym podarował sobie opłakiwanie tego durnego pejcza - burknął - Tyyyy ….! A może to te robaki Lulu? Kiedyś zrobię na nie napad ze sprayem. Strzeżcie się zboki…
W milczeniu zszedł na dół i nie odzywając się, wzrokiem przeprosił kolegów za to, że musieli poczekać na niego aż cztery minuty!
Wyszli z dormu i natychmiast każdy założył na siebie okulary albo czapki/kaptury mając nadzieję, że jakoś uchronią się przed napadem fanek, które po raz kolejny będą próbowały wręczyć im swoja bieliznę, stringi lub zużyte podpaski. ŻE-NA-DA. Całe to wyjście smoka wyglądało jakby Neo z Matrixa rozmnożył się i szedł tym razem walczyć z nadpobudliwymi dziewczynami. Serious?
Dotarłszy do metra, którym dojadą zdecydowanie szybciej, wsiedli pośpiesznie i zajęli miejsce jak najdalej ludzi, by nie rzucać się w oczy. W sumie można by powiedzieć, że grupa sześciu chłopaków stojących na tyłach robi wręcz odwrotne wrażenie.
Gdy tylko metro zatrzymało się, wysiedli i udali na autobus. To już ostatni środek transportu, którym musieli podróżować by dotrzeć na miejsce. Na szczęście obeszło się bez ataków zombie-fanek jak zwykli nazywać ich chłopacy, ponieważ nie żyją własnym życiem tylko nimi.
Stanęli przed klubem i kombinowali jakby tu wejść bez zbędnego sterczenia pół godziny a nawet godziny czekając w kolejce. Długo zastawiać się nie musieli bo bramkarz zobaczywszy chłopaków z EXO-M, których sam był fanem, wpuścił ich po cichu nawet nie pokazując tego, że ich zna.
Lay rozejrzał się po sali pełnej tańczących ludzi i natychmiast poraziły go kolorowe światła, które co chwilę zmieniały swoje położenie. W tle leciały zmiksowane kawałki dubstepu a tłum wywijał na parkiecie bez opanowania, tym samym co jakiś czas krzycząc na cześć didżeja.
- Gdzie siadamy? - zapytał Kris.
- Może znajdziemy miejsce na uboczu? - zaproponował Tao.
- Niezły pomysł... zawsze jakaś ochrona przed wścibskimi spojrzeniami oraz ludźmi robiących nam zdjęcia na każdym kroku.
Dostrzegłszy pusty stolik z siedzeniami w kącie, udali się w jego kierunku. Zajęli miejsca następująco: od prawej strony siedział Xiu Min, Tao, Lay, Luhan, Kris oraz Chen na brzegu po lewej. Szybko rozkręcili rozmowę, która zmierzała w nudnym kierunku a Lay tylko przytakiwał.
Pili coraz więcej, i więcej aż każdy z chłopaków przestał myśleć trzeźwo. Muzyka obijała się o ich uszy tym samym drażniąc je pod wpływem głośności. Xiu Min leżał na kolanach Tao, uwalony co było oczywiste od samego początku, bo chłopak miał słabą głowę. Luhan wkurzał Krisa i co jakiś czas zerkał na Yixinga, zastanawiając się czy nie udać totalnie zalanego i się o niego nie oprzeć a Chen to już w ogóle pieprzył o pokemonach.
W tym momencie podeszły jakieś dziewczyny z zapytaniem czy mogą się przysiąść. Odpowiedział im Kris swoim niskim głosem, że nie mają nic przeciwko. Ścisnęli się i teraz towarzyszyły im dwie imprezowiczki, które specjalnie zachwycająco nie wyglądały. Natapirowane włosy, obcisłe mini oraz odkrywające topy. Ale co mogli na to poradzić skoro sami już nie wiedzieli co się dzieje. Jedynymi przytomnymi w tej chwili wydawali się być Luhan i Lay, którzy wymieniali krótkie spojrzenia.
- Eeee....jjjj – próbowała zacząć jedna z pijanych dziewczyn – a może by tak zakład? - wydukała przez zęby.
- Zakład? O czym mówisz? - zapytał zainteresowany Chen. No tak... on to zawsze jest chętny.
- N...ooo na przykład, że jak ty nie odpooo...wiesz na moje pytanie to ja ci powiem, żeee... masz się przelizać z jednym chłopakiem tu obeee...cnym. Co tyy... na to? - zaproponowała.
- Okej, ale czemu ja? Nie może ktoś inny?- powiedział podpity Jongdae. Chociaż nie... on był zdrowo nachlany.
- No znaczy nie, że tyy.... ale to przykład byył! Ja wiem kto... o może ten jasnowłosy tam... wyglądający jak chłopiec? On w ogóle pełnoletni jest? - powiedziała ze śmiechem patrząc na Luhana i wskazując na niego kiwającym się palcem.
Luhan wytrzeszczył oczy jak Kyungsoo z EXO-K i zapytał – Jaaaa? Nie ma mowy! - odpowiedział zdecydowany.
- Czeee...mu? Zdaje mi się, że ten ciemnowłosy chłopak wpadł ci w oko, bo na niego non... stop się gaaaa...pisz! - burknęła nieprzyjemnie. - Nie chcesz?
- Ojj Lulu to tylko zabawa przecież... - zachęcał go Minseok, który na chwilę odzyskał przytomność bo zaraz po tym chrapał głośno, leżąc dalej.
Luhan nie mógł się zdecydować. Z jednej strony chciał ale bał się tego. Nie tak miał wyglądać jego pierwszy pocałunek z Lay'em - pomyślał.
Spojrzał na chłopaka, który z przerażeniem w oczach czekał na odpowiedź przyjaciela. Przecież jest upity... ponoć. Jeżeli go pocałuje może zrzucić na to, że nic nie pamięta, prawda? - upewniał się w myślach.
- Dobra... nie będę mięczakiem. - zdecydował się, a na ustach dziewczyny, która stała za propozycją, widać było zaciekawiony uśmieszek.
-Ołkeeeej..! A więc słuchaj bo pytanie brzmi: Czy miii...ałeś kiedyś chłopaka lub caaa...łowałeś się z tą samą płcią? - wypowiedziała głosem osoby, która i tak już była nieźle podpita.
Lulu poczuł się fatalnie, ponieważ nie miał w sobie wystarczająco promili, by nie pamiętać swoich eks. Nie chciał tego wyznawać... wszyscy mieli dowiedzieć się, że woli mężczyzn? - pomyślał.
- N...ie miałem – powiedział niechętnie – skąd w ogóle takie pytanie? - zaczął wymuszać śmiech.
- FAŁSZ! Źl....e odpowiedziałeś! Bo ja wiem, że kiedyś całowałeś się z facetem! Móó...j kumpel mi powiedział, żeeee... w czasach szkoły! I powiedział, że byłeś małą źźźź...dzirą! - to ostatnie słowo zaakcentowała jakby mówiła po angielsku. Siedziała teraz z szyderczym uśmiechem i wpatrywała się w Lulu, który nie wiedział co robić.
- Caaaaa....łuj! - krzyknęła wraz z przyjaciółką.
- Ale ja nie jestem gejem! To był tylko przypadek! On mnie wtedy napastował... i naśmiewał się! Zmusił mnie! - próbował się bronić.
- Nawet jeśli.. skłamałeś! No dalej..., czekamy.
Lulu siedział i wpatrywał się w każdego po kolei. Wątpił, żeby chłopacy cokolwiek pamiętali, ponieważ byli nieźle zalani. Nie martwił się tym bo zapewne zapomną o rozmowie, która się tutaj odbyła. Najbardziej przejmował się tym, że Lay nie pił zbyt dużo. Niestety nic nie mógł zrobić i postanowił wykonać zakład.
Luhan przybliżył się do Yixinga, który wyglądał jakby zaraz miał zwymiotować.. położył ostrożnie rękę na policzku Lay'a i gdy miał go pocałować... przyjaciel zdzielił mu solidnie z liścia. Lulu nie spodziewał się takiej reakcji z jego strony. Automatycznie przyłożył dłoń do policzka i wpatrywał się zdziwiony w chłopaka, który zaraz po tym wybiegł z miejsca.
''On zbliżał się do mnie... tak po prostu.. chciał mnie pocałować. Ja.. nie mogłem na to pozwolić! Przecież to nienormalne.. w dodatku w klubie na oczach wszystkich gapiów.''
Wszedł do męskiej łazienki i stanął przed lustrem. Przyłożył dłoń do twarzy i pożałował tego niespodziewanego ciosu, który zadał Lulu. A co jeśli przesadził? - głowił się - Przecież on jest taki wrażliwy... nie zdziwiłbym się gdyby teraz płakał. - rozmyślał, a w jego oku zakręciła się łza.
- L...aaay... - dobiegło go od strony drzwi, w których stał Lulu i patrzał na niego wzrokiem osoby, która właśnie została odrzucona.
- Przepraszam, po prostu... nie chciałem być tchórzem.
- Ja rozumiem tylko... nie chciałem i.. dałem z liścia a nawet tego nie przemyślałem. - powiedział przejęty Yixing.
- Oj nie przejmuj się tym. Jakoś żyje.. poza tym dało mi to wiele do namysłu - odparł smutno.
Lay nie wiedział co jego przyjaciel miał na myśli. Widział w lustrze jak powoli zbliża się do niego i obejmuje go od tyłu. Yixing momentalnie poczuł jak serce staje mu w gardle i omal nie zapomniał o czynności zwanej oddychaniem. Zaczął czuć, że jego ciało oblewa uczucie gorąca a tym samym zrobiło mu się strasznie duszno. Luhan mógł niemal usłyszeć jak Lay sapie ze zmęczenia.
- Lay... czy wszystko w porządku? - wypowiedział te słowa bardzo ostrożnie, nie chcąc sprawić, by przyjaciel natychmiastowo się od niego odsunął.
- N...ieee. Słabo mi... - to było jedyne na co go było stać, ponieważ chwilę po tym już leżał nieprzytomny na podłodze.
Luhan próbował utrzymać mdlejącego przyjaciela, ale niestety jego ciężar okazał się nie na drobne ramiona chłopaka. Szybko ukląkł, położył jego głowę na kolana i próbował ocucić.
- Ej... to nie jest śmieszne! Boże... to przeze mnie?! Przepraszam, obudź się! - krzyczał zdzierając sobie gardło - POMOCY! - wydarł się niemal dławiąc słonymi łzami.
Wtem po chwili do łazienki znajdującej się w dyskotece, wparował jakiś nieznajomy i zobaczywszy zaistniałą sytuację, postanowił zadzwonić na pogotowie.
- Hallo? Mamy tu nieprzytomnego, chyba zemdlał. - powiedział, spoglądając w kierunku Lulu, który tylko potwierdził jego słowa - Proszę, pośpieszcie się! Nie wiemy co się stało - wypowiedział szybko.
Luhan nadal starał się przywrócić przytomność koledze, lecz na próżno. Wstał i mocząc chusteczkę, którą wyjął z kieszeni, zaczął ochładzać czoło Lay'a zaraz po tym, gdy dostrzegł jego rozpalenie.
- No obudź się... - wymruczał w przerwie od łkania. - Yixing no do cholery jasnej ogarnij dupę! - po czym chłopak otworzył szeroko oczy i wpatrywał się w niego jakby podziwiał obraz w muzeum.
- Co się stało? - wypowiedział zachrypniętym głosem - Ał... - skrzywił się, gdy rana cięta od uderzenia w coś ostrego na podłodze zaczęła boleć.
Lulu zobaczywszy krew poczuł silne mdłości i puścił pawia. Cała łazienka śmierdziała od wymiocin chłopaka, a gdy Lay zorientował się w sytuacji, omal nie zemdlał drugi raz.
- Możesz mi powiedzieć co wcześniej jadłeś bo zalatuje czymś niedobrym. - powiedział Yixing z mega wykrzywioną twarzą.
- Ogórki z majonezem polane octem z papryki plus krokiety truskawkowe o smaku fasolki z dodatkiem jajka.
- A myślałem, że to Xiu Min gotuje do bani...
Luhan jakoś wytłumaczył sanitarnym zaistniała sytuację, posprzątał łazienkę i wyszedł przed budynek czekając na Lay'a. Chłopak otrzymał mały opatrunek w postaci gaziku i plastra, po czym został zwolniony. Nie wykryli żadnego niebezpieczeństwa, więc dlaczego mieli go przetrzymywać?
Chłopak wstał i ruszył w kierunku pozostałych chłopaków. Dostrzegł Lulu, ale jedyne co w tej chwili zrobił, to zmierzył wzrokiem przyjaciela. Dość już narozrabiał: prawie go pocałował, przytulił, co wywołało u Lay'a dziwne uczucie posiadania w sobie ogniska oraz puścił pawia... omal nie trafiając wymiocinami w niego. Bleee... - wzdrygnął się.
- Yixing, nic cię nie boli? Możemy wracać do domu? - zapytał z troską Tao.
- Nie, nic. - odpowiedział nonszalancko.
Spojrzał w kierunku Luhana, ale on tylko wyraźnie zmartwiony wpatrywał się w podłogę. Chciał do niego podejść.. znowu powiedzieć coś dobrego, ale wydarzenia minionego wieczoru totalnie odebrały mu resztki dobrej woli wobec chłopaka.
Nazajutrz rankiem, gdy wszyscy zapomnieli o owych zdarzeniach, dzień toczył się jak zwykle. Minseok rozmawiał z Jongdae, Tao wkurzał Krisa a Luhan zaszył się w swoim pokoju.
Lay'a strasznie bolała głowa w miejscu, gdzie wczoraj się uderzył. Czasami nawet miewał momenty, gdy robiło mu się ciemno przed oczami i zdawał się na własną intuicję. Tak było w tej chwili, tudzież chłopak starał się znaleźć jakiekolwiek oparcie chroniące go przed upadkiem.
Wędrując niewidomy po korytarzu w stronę łazienki, napotkał na drodze jakiś przedmiot i upadł z hukiem.
- Cholera jasna! - mruknął do siebie, słysząc nadchodzące kroki.
- Lay... czy wszystko gra? - powiedział zmartwionym głosem Kris.
Chłopak próbował namacalnie znaleźć coś, co pomogłoby mu wstać i napotkał rękę lidera.
- Tak Kris, jest okej. Tylko.. słabo mi się zrobiło. - powiedział z nutką strachu, ponieważ jego wzrok wracał bardzo powoli. Jednak już za chwilę mógł dostrzec sylwetkę przyjaciela.
Yixing miał straszne obawy związane z tymi dolegliwościami. Kiedyś będąc małym brzdącem, spadł z huśtawki i uderzył głową o metalową poręcz, po czym stracił przytomność.W tamtym czasie miał również takie objawy jak zanik wzroku czy nagły spad energii. Lekarze nawet głosili najgorsze... ale udało się. Powrócił do zdrowia i już nigdy nie musiał martwić się utratą przytomności. To wszystko przez Lulu...! - obwiniał najbliższego kolegę z zespołu w myślach.
Lay próbując ogarnąć się fizycznie i psychicznie, postanowił przygotować rzeczy na dzisiejszy trening. Nie powinien przemęczać ciała w takim stanie, ale pech chciał, że do Chin przyjeżdża EXO-K i choreograf chciał nauczyć ich paru nowych ruchów. Wolne wolnym, ale nie mogą zapomnieć o tym, że mają także fanów z różnych zakątków świata bacznie obserwujących ich każdy ruch. Yixing spakował najpotrzebniejsze rzeczy i wyszedł. Na dole spotkał chłopaków po czym udali się na trening.
Wchodząc na wielką salę z lustrami, chłopaka owiał dobrze mu znany zapach pomieszczenia. Pachniało trochę potem zmieszanym z pomarańczowym odświeżaczem, ponieważ nie dało się całkowicie wywietrzyć tak dużego wnętrza.
- Heeej Chanyeol! - krzyknął Chen.
- O..! Jongdae jak miło cię widzieć. - odparł wyższy z pogodnym wyrazem twarzy.
- Jak leci w Korei? Nie mogę doczekać się gdy przylecimy do was i razem wszyscy wyskoczymy na małe co nieco. - wypowiedział.
Zauważywszy, że choreograf wskazuje by zebrać się w jednym miejscu, przerwali rozmowę i słuchali co ma do powiedzenia.
- Witam was wszystkich po drobnej przerwie. Zapewne macie pretensje, że zmuszam was do wylewania potu na tej okropnej sali, którą już znacie. Niektóre kroki umiecie, ale muszę nauczyć was przejść. Także ustawcie się, pierwsza zaczyna Koreańska grupa.
Yixing wysłuchał w ciszy przemówienia trenera i zmienił miejsce na ustronny kąt, by nie przeszkadzać kolegom. Jego przyjaciele z M zrobili to samo.
Stał i wpatrywał się, jak ciała Koreańczyków falują wskutek ruchów wykonywanych do ich najnowszego numeru. Jak zwykle najlepiej tańczył jego rywal – Kai, będący również ,,Dance Machine''. Reszta zespołu także dawała radę, chociaż wysoki Park Chanyeol odstawał odrobinę przez swój wzrost.
Gdy nadszedł ,,ten" moment w utworze, EXO-K ustąpiło miejsce grupie Chińskiej. Wyminęli się niczym zawodowcy po krótkich wskazówkach choreografa i teraz to oni przejęli pałeczkę. Lay starał się każdym ruchem ciała oddawać piękno piosenki, gdy nagle poczuł silne zawroty głowy i upadł.
- Czyli już wszystko w porządku? - zapytał Luhana, który nic nie mówił od dłuższej chwili.
- Nawet lepiej - odpowiedział z szerokim uśmiechem, który wywołał u Yixinga palpitacje serca.
Chłopak chciał porozmawiać z nim szczerze. Wyjaśnić wszystko bez wyjątków, lecz nie mógł. Coś blokowało go i nie pozwalało zwierzyć się przyjacielowi. Powoli odsunął się od niego, a ręka Lulu, która mocno zaciśnięta trwała na koszuli Lay'a, bezwładnie opadła na podłogę. Lulu trząsł się na każdą myśl, że ta sytuacja już nigdy się nie powtórzy. Nie chciał by jego przyjaciel wyszedł teraz z pokoju i zapomniał. Zapomniał o nim.. i znów zachowywał się w stosunku do niego ozięble. Teraz... gdy się przytulali wyczuł, że mu zależy. Kocha go? Niee... Lay nikogo nie kocha i zachowuje się jakby nigdy nie kochał.
Czy on zna w ogóle to uczucie? Czy jest w stanie kogoś pokochać? A najważniejsze... czy jest w stanie GO pokochać?
Luhan siedział rozmyślając i nawet nie zauważył, jak drzwi obok niego zatrzasnęły się po wyjściu Lay'a.
Poszedł... - pomyślał.
Yixing wyszedł i zmierzał do pokoju. Po drodze widział Krisa goniącego Pandę z papierem w ręce, który jeszcze niedawno przyczepiony był do jego spodni.
Chena siedzącego na kanapie i wpychającego Minseokowi babeczki, które sam niedawno zrobił.
Wszyscy wydawali się być szczęśliwi. Czy tylko on miał zmartwienia? Nikt inny nie martwił się tym co czeka ich w przyszłości? Nie miał pojęcia, bo wcale na to nie wskazywało.
Chłopak postanowił zaraz po ubraniu się pójść do sali z fortepianem. Kochał na nim grać i zawsze pomagało mu to w trudnych chwilach. Zarzuciwszy na siebie luźny T-shirt oraz jakieś dresy, które zauważył złożone na fotelu, ruszył.
Dotarłszy do celu, usiadł przy instrumencie i odpłynął do świata muzyki. Dźwięki kolejno wydobywające się z fortepianu muskały jego uszy. Od małego ćwiczył, ponieważ był zmuszany przez rodziców, ale po pewnym czasie pokochał to zajęcie. Tak go wciągnęło, że nawet nie zauważył jak do pomieszczenia wkradł się Jongdae i stał wpatrując się w niego.
- Zawsze uważałem, że masz talent do grania. Kurde, chłopie ty jesteś w ogóle jakiś taki utalentowany. Taniec, śpiew, gitara oraz fortepian. Zazdroszczę ci. - powiedział, siadając przy nim na siedzeniu.
- Ojj.. przestań. Po prostu mi się poszczęściło. - odparł przyjaźnie Lay.
- Ej, mam propozycję. Wychodzimy dzisiaj wszyscy do baru. Ja, Minseok, Kris, Tao i Luhan. Chodź z nami! Przecież nie zostaniesz tutaj sam, prawda? - zaproponował.
- No nie wiem... nie bawi mnie raczej takie przesiadywanie bez sensu w klubach - odpowiedział niechętnie ze zgorszoną miną.
- Przestań! Idziesz i już!... - powiedział nieco unosząc się i chwycił chłopaka za rękę, po czym wybiegli z sali - Daje ci 30 min na przygotowanie i wszyscy widzimy się w głównym pokoju, a jak nie to obiecuję, że napuszczę na ciebie robaki Luhana.
Yixing aż wzdrygnął się na samą myśl o ataku owadów i w tej samej chwili pomyślał o starszym o rok przyjacielu. Co u niego? - bił się z pytaniem w myślach. Ostatni raz widzieli się dwie, trzy godziny temu.
- Mam nadzieję, że nie płakał ani nic w tym stylu. Chyba, że ,,dokarmiał'' owado-zboczki. - żartował.
Posłuchał Chena i zabrał się za przygotowania do męczącego wyjścia.
- To nie... to nie... to na pewno nie.... - wypowiadał na głos rozrzucając po całym pokoju koszulki z szafy - O boże! Co to jest?! - krzyknął głośno z obrzydzeniem gdy znalazł w szafie... PEJCZ?!
*Lay nie ładnie*
Przeglądał z zaangażowaniem części swojej garderoby, gdy w końcu zadecydował, że ubierze białą bluzkę z nadrukiem, szary długi sweter na guziki, jasne jeansy oraz żółtą czapkę typu komin.
Przebrał się, włożył telefon do kieszeni i wyszedł zamykając za sobą drzwi.
- Jest godzina... - pośpiesznie spojrzał na zegarek – 17:34... - wypowiedział cicho - Zaraz, zaraz... Miałem być na dole cztery minuty temu. Gdybym wiedział..., że około dziesięciu poświęcę na leżeniu plackiem na podłodze, to bym podarował sobie opłakiwanie tego durnego pejcza - burknął - Tyyyy ….! A może to te robaki Lulu? Kiedyś zrobię na nie napad ze sprayem. Strzeżcie się zboki…
W milczeniu zszedł na dół i nie odzywając się, wzrokiem przeprosił kolegów za to, że musieli poczekać na niego aż cztery minuty!
Wyszli z dormu i natychmiast każdy założył na siebie okulary albo czapki/kaptury mając nadzieję, że jakoś uchronią się przed napadem fanek, które po raz kolejny będą próbowały wręczyć im swoja bieliznę, stringi lub zużyte podpaski. ŻE-NA-DA. Całe to wyjście smoka wyglądało jakby Neo z Matrixa rozmnożył się i szedł tym razem walczyć z nadpobudliwymi dziewczynami. Serious?
Dotarłszy do metra, którym dojadą zdecydowanie szybciej, wsiedli pośpiesznie i zajęli miejsce jak najdalej ludzi, by nie rzucać się w oczy. W sumie można by powiedzieć, że grupa sześciu chłopaków stojących na tyłach robi wręcz odwrotne wrażenie.
Gdy tylko metro zatrzymało się, wysiedli i udali na autobus. To już ostatni środek transportu, którym musieli podróżować by dotrzeć na miejsce. Na szczęście obeszło się bez ataków zombie-fanek jak zwykli nazywać ich chłopacy, ponieważ nie żyją własnym życiem tylko nimi.
Stanęli przed klubem i kombinowali jakby tu wejść bez zbędnego sterczenia pół godziny a nawet godziny czekając w kolejce. Długo zastawiać się nie musieli bo bramkarz zobaczywszy chłopaków z EXO-M, których sam był fanem, wpuścił ich po cichu nawet nie pokazując tego, że ich zna.
Lay rozejrzał się po sali pełnej tańczących ludzi i natychmiast poraziły go kolorowe światła, które co chwilę zmieniały swoje położenie. W tle leciały zmiksowane kawałki dubstepu a tłum wywijał na parkiecie bez opanowania, tym samym co jakiś czas krzycząc na cześć didżeja.
- Gdzie siadamy? - zapytał Kris.
- Może znajdziemy miejsce na uboczu? - zaproponował Tao.
- Niezły pomysł... zawsze jakaś ochrona przed wścibskimi spojrzeniami oraz ludźmi robiących nam zdjęcia na każdym kroku.
Dostrzegłszy pusty stolik z siedzeniami w kącie, udali się w jego kierunku. Zajęli miejsca następująco: od prawej strony siedział Xiu Min, Tao, Lay, Luhan, Kris oraz Chen na brzegu po lewej. Szybko rozkręcili rozmowę, która zmierzała w nudnym kierunku a Lay tylko przytakiwał.
Pili coraz więcej, i więcej aż każdy z chłopaków przestał myśleć trzeźwo. Muzyka obijała się o ich uszy tym samym drażniąc je pod wpływem głośności. Xiu Min leżał na kolanach Tao, uwalony co było oczywiste od samego początku, bo chłopak miał słabą głowę. Luhan wkurzał Krisa i co jakiś czas zerkał na Yixinga, zastanawiając się czy nie udać totalnie zalanego i się o niego nie oprzeć a Chen to już w ogóle pieprzył o pokemonach.
W tym momencie podeszły jakieś dziewczyny z zapytaniem czy mogą się przysiąść. Odpowiedział im Kris swoim niskim głosem, że nie mają nic przeciwko. Ścisnęli się i teraz towarzyszyły im dwie imprezowiczki, które specjalnie zachwycająco nie wyglądały. Natapirowane włosy, obcisłe mini oraz odkrywające topy. Ale co mogli na to poradzić skoro sami już nie wiedzieli co się dzieje. Jedynymi przytomnymi w tej chwili wydawali się być Luhan i Lay, którzy wymieniali krótkie spojrzenia.
- Eeee....jjjj – próbowała zacząć jedna z pijanych dziewczyn – a może by tak zakład? - wydukała przez zęby.
- Zakład? O czym mówisz? - zapytał zainteresowany Chen. No tak... on to zawsze jest chętny.
- N...ooo na przykład, że jak ty nie odpooo...wiesz na moje pytanie to ja ci powiem, żeee... masz się przelizać z jednym chłopakiem tu obeee...cnym. Co tyy... na to? - zaproponowała.
- Okej, ale czemu ja? Nie może ktoś inny?- powiedział podpity Jongdae. Chociaż nie... on był zdrowo nachlany.
- No znaczy nie, że tyy.... ale to przykład byył! Ja wiem kto... o może ten jasnowłosy tam... wyglądający jak chłopiec? On w ogóle pełnoletni jest? - powiedziała ze śmiechem patrząc na Luhana i wskazując na niego kiwającym się palcem.
Luhan wytrzeszczył oczy jak Kyungsoo z EXO-K i zapytał – Jaaaa? Nie ma mowy! - odpowiedział zdecydowany.
- Czeee...mu? Zdaje mi się, że ten ciemnowłosy chłopak wpadł ci w oko, bo na niego non... stop się gaaaa...pisz! - burknęła nieprzyjemnie. - Nie chcesz?
- Ojj Lulu to tylko zabawa przecież... - zachęcał go Minseok, który na chwilę odzyskał przytomność bo zaraz po tym chrapał głośno, leżąc dalej.
Luhan nie mógł się zdecydować. Z jednej strony chciał ale bał się tego. Nie tak miał wyglądać jego pierwszy pocałunek z Lay'em - pomyślał.
Spojrzał na chłopaka, który z przerażeniem w oczach czekał na odpowiedź przyjaciela. Przecież jest upity... ponoć. Jeżeli go pocałuje może zrzucić na to, że nic nie pamięta, prawda? - upewniał się w myślach.
- Dobra... nie będę mięczakiem. - zdecydował się, a na ustach dziewczyny, która stała za propozycją, widać było zaciekawiony uśmieszek.
-Ołkeeeej..! A więc słuchaj bo pytanie brzmi: Czy miii...ałeś kiedyś chłopaka lub caaa...łowałeś się z tą samą płcią? - wypowiedziała głosem osoby, która i tak już była nieźle podpita.
Lulu poczuł się fatalnie, ponieważ nie miał w sobie wystarczająco promili, by nie pamiętać swoich eks. Nie chciał tego wyznawać... wszyscy mieli dowiedzieć się, że woli mężczyzn? - pomyślał.
- N...ie miałem – powiedział niechętnie – skąd w ogóle takie pytanie? - zaczął wymuszać śmiech.
- FAŁSZ! Źl....e odpowiedziałeś! Bo ja wiem, że kiedyś całowałeś się z facetem! Móó...j kumpel mi powiedział, żeeee... w czasach szkoły! I powiedział, że byłeś małą źźźź...dzirą! - to ostatnie słowo zaakcentowała jakby mówiła po angielsku. Siedziała teraz z szyderczym uśmiechem i wpatrywała się w Lulu, który nie wiedział co robić.
- Caaaaa....łuj! - krzyknęła wraz z przyjaciółką.
- Ale ja nie jestem gejem! To był tylko przypadek! On mnie wtedy napastował... i naśmiewał się! Zmusił mnie! - próbował się bronić.
- Nawet jeśli.. skłamałeś! No dalej..., czekamy.
Lulu siedział i wpatrywał się w każdego po kolei. Wątpił, żeby chłopacy cokolwiek pamiętali, ponieważ byli nieźle zalani. Nie martwił się tym bo zapewne zapomną o rozmowie, która się tutaj odbyła. Najbardziej przejmował się tym, że Lay nie pił zbyt dużo. Niestety nic nie mógł zrobić i postanowił wykonać zakład.
Luhan przybliżył się do Yixinga, który wyglądał jakby zaraz miał zwymiotować.. położył ostrożnie rękę na policzku Lay'a i gdy miał go pocałować... przyjaciel zdzielił mu solidnie z liścia. Lulu nie spodziewał się takiej reakcji z jego strony. Automatycznie przyłożył dłoń do policzka i wpatrywał się zdziwiony w chłopaka, który zaraz po tym wybiegł z miejsca.
''On zbliżał się do mnie... tak po prostu.. chciał mnie pocałować. Ja.. nie mogłem na to pozwolić! Przecież to nienormalne.. w dodatku w klubie na oczach wszystkich gapiów.''
Wszedł do męskiej łazienki i stanął przed lustrem. Przyłożył dłoń do twarzy i pożałował tego niespodziewanego ciosu, który zadał Lulu. A co jeśli przesadził? - głowił się - Przecież on jest taki wrażliwy... nie zdziwiłbym się gdyby teraz płakał. - rozmyślał, a w jego oku zakręciła się łza.
- L...aaay... - dobiegło go od strony drzwi, w których stał Lulu i patrzał na niego wzrokiem osoby, która właśnie została odrzucona.
- Przepraszam, po prostu... nie chciałem być tchórzem.
- Ja rozumiem tylko... nie chciałem i.. dałem z liścia a nawet tego nie przemyślałem. - powiedział przejęty Yixing.
- Oj nie przejmuj się tym. Jakoś żyje.. poza tym dało mi to wiele do namysłu - odparł smutno.
Lay nie wiedział co jego przyjaciel miał na myśli. Widział w lustrze jak powoli zbliża się do niego i obejmuje go od tyłu. Yixing momentalnie poczuł jak serce staje mu w gardle i omal nie zapomniał o czynności zwanej oddychaniem. Zaczął czuć, że jego ciało oblewa uczucie gorąca a tym samym zrobiło mu się strasznie duszno. Luhan mógł niemal usłyszeć jak Lay sapie ze zmęczenia.
- Lay... czy wszystko w porządku? - wypowiedział te słowa bardzo ostrożnie, nie chcąc sprawić, by przyjaciel natychmiastowo się od niego odsunął.
- N...ieee. Słabo mi... - to było jedyne na co go było stać, ponieważ chwilę po tym już leżał nieprzytomny na podłodze.
Luhan próbował utrzymać mdlejącego przyjaciela, ale niestety jego ciężar okazał się nie na drobne ramiona chłopaka. Szybko ukląkł, położył jego głowę na kolana i próbował ocucić.
- Ej... to nie jest śmieszne! Boże... to przeze mnie?! Przepraszam, obudź się! - krzyczał zdzierając sobie gardło - POMOCY! - wydarł się niemal dławiąc słonymi łzami.
Wtem po chwili do łazienki znajdującej się w dyskotece, wparował jakiś nieznajomy i zobaczywszy zaistniałą sytuację, postanowił zadzwonić na pogotowie.
- Hallo? Mamy tu nieprzytomnego, chyba zemdlał. - powiedział, spoglądając w kierunku Lulu, który tylko potwierdził jego słowa - Proszę, pośpieszcie się! Nie wiemy co się stało - wypowiedział szybko.
Luhan nadal starał się przywrócić przytomność koledze, lecz na próżno. Wstał i mocząc chusteczkę, którą wyjął z kieszeni, zaczął ochładzać czoło Lay'a zaraz po tym, gdy dostrzegł jego rozpalenie.
- No obudź się... - wymruczał w przerwie od łkania. - Yixing no do cholery jasnej ogarnij dupę! - po czym chłopak otworzył szeroko oczy i wpatrywał się w niego jakby podziwiał obraz w muzeum.
- Co się stało? - wypowiedział zachrypniętym głosem - Ał... - skrzywił się, gdy rana cięta od uderzenia w coś ostrego na podłodze zaczęła boleć.
Lulu zobaczywszy krew poczuł silne mdłości i puścił pawia. Cała łazienka śmierdziała od wymiocin chłopaka, a gdy Lay zorientował się w sytuacji, omal nie zemdlał drugi raz.
- Możesz mi powiedzieć co wcześniej jadłeś bo zalatuje czymś niedobrym. - powiedział Yixing z mega wykrzywioną twarzą.
- Ogórki z majonezem polane octem z papryki plus krokiety truskawkowe o smaku fasolki z dodatkiem jajka.
- A myślałem, że to Xiu Min gotuje do bani...
Luhan jakoś wytłumaczył sanitarnym zaistniała sytuację, posprzątał łazienkę i wyszedł przed budynek czekając na Lay'a. Chłopak otrzymał mały opatrunek w postaci gaziku i plastra, po czym został zwolniony. Nie wykryli żadnego niebezpieczeństwa, więc dlaczego mieli go przetrzymywać?
Chłopak wstał i ruszył w kierunku pozostałych chłopaków. Dostrzegł Lulu, ale jedyne co w tej chwili zrobił, to zmierzył wzrokiem przyjaciela. Dość już narozrabiał: prawie go pocałował, przytulił, co wywołało u Lay'a dziwne uczucie posiadania w sobie ogniska oraz puścił pawia... omal nie trafiając wymiocinami w niego. Bleee... - wzdrygnął się.
- Yixing, nic cię nie boli? Możemy wracać do domu? - zapytał z troską Tao.
- Nie, nic. - odpowiedział nonszalancko.
Spojrzał w kierunku Luhana, ale on tylko wyraźnie zmartwiony wpatrywał się w podłogę. Chciał do niego podejść.. znowu powiedzieć coś dobrego, ale wydarzenia minionego wieczoru totalnie odebrały mu resztki dobrej woli wobec chłopaka.
Nazajutrz rankiem, gdy wszyscy zapomnieli o owych zdarzeniach, dzień toczył się jak zwykle. Minseok rozmawiał z Jongdae, Tao wkurzał Krisa a Luhan zaszył się w swoim pokoju.
Lay'a strasznie bolała głowa w miejscu, gdzie wczoraj się uderzył. Czasami nawet miewał momenty, gdy robiło mu się ciemno przed oczami i zdawał się na własną intuicję. Tak było w tej chwili, tudzież chłopak starał się znaleźć jakiekolwiek oparcie chroniące go przed upadkiem.
Wędrując niewidomy po korytarzu w stronę łazienki, napotkał na drodze jakiś przedmiot i upadł z hukiem.
- Cholera jasna! - mruknął do siebie, słysząc nadchodzące kroki.
- Lay... czy wszystko gra? - powiedział zmartwionym głosem Kris.
Chłopak próbował namacalnie znaleźć coś, co pomogłoby mu wstać i napotkał rękę lidera.
- Tak Kris, jest okej. Tylko.. słabo mi się zrobiło. - powiedział z nutką strachu, ponieważ jego wzrok wracał bardzo powoli. Jednak już za chwilę mógł dostrzec sylwetkę przyjaciela.
Yixing miał straszne obawy związane z tymi dolegliwościami. Kiedyś będąc małym brzdącem, spadł z huśtawki i uderzył głową o metalową poręcz, po czym stracił przytomność.W tamtym czasie miał również takie objawy jak zanik wzroku czy nagły spad energii. Lekarze nawet głosili najgorsze... ale udało się. Powrócił do zdrowia i już nigdy nie musiał martwić się utratą przytomności. To wszystko przez Lulu...! - obwiniał najbliższego kolegę z zespołu w myślach.
Lay próbując ogarnąć się fizycznie i psychicznie, postanowił przygotować rzeczy na dzisiejszy trening. Nie powinien przemęczać ciała w takim stanie, ale pech chciał, że do Chin przyjeżdża EXO-K i choreograf chciał nauczyć ich paru nowych ruchów. Wolne wolnym, ale nie mogą zapomnieć o tym, że mają także fanów z różnych zakątków świata bacznie obserwujących ich każdy ruch. Yixing spakował najpotrzebniejsze rzeczy i wyszedł. Na dole spotkał chłopaków po czym udali się na trening.
Wchodząc na wielką salę z lustrami, chłopaka owiał dobrze mu znany zapach pomieszczenia. Pachniało trochę potem zmieszanym z pomarańczowym odświeżaczem, ponieważ nie dało się całkowicie wywietrzyć tak dużego wnętrza.
- Heeej Chanyeol! - krzyknął Chen.
- O..! Jongdae jak miło cię widzieć. - odparł wyższy z pogodnym wyrazem twarzy.
- Jak leci w Korei? Nie mogę doczekać się gdy przylecimy do was i razem wszyscy wyskoczymy na małe co nieco. - wypowiedział.
Zauważywszy, że choreograf wskazuje by zebrać się w jednym miejscu, przerwali rozmowę i słuchali co ma do powiedzenia.
- Witam was wszystkich po drobnej przerwie. Zapewne macie pretensje, że zmuszam was do wylewania potu na tej okropnej sali, którą już znacie. Niektóre kroki umiecie, ale muszę nauczyć was przejść. Także ustawcie się, pierwsza zaczyna Koreańska grupa.
Yixing wysłuchał w ciszy przemówienia trenera i zmienił miejsce na ustronny kąt, by nie przeszkadzać kolegom. Jego przyjaciele z M zrobili to samo.
Stał i wpatrywał się, jak ciała Koreańczyków falują wskutek ruchów wykonywanych do ich najnowszego numeru. Jak zwykle najlepiej tańczył jego rywal – Kai, będący również ,,Dance Machine''. Reszta zespołu także dawała radę, chociaż wysoki Park Chanyeol odstawał odrobinę przez swój wzrost.
Gdy nadszedł ,,ten" moment w utworze, EXO-K ustąpiło miejsce grupie Chińskiej. Wyminęli się niczym zawodowcy po krótkich wskazówkach choreografa i teraz to oni przejęli pałeczkę. Lay starał się każdym ruchem ciała oddawać piękno piosenki, gdy nagle poczuł silne zawroty głowy i upadł.
***
Jego powieki zamknięte niczym w wiecznym śnie. Jego prawy policzek bez widocznego dołka, który pojawiał się za każdym razem, gdy promieniał. Ręce leżące bezwładnie na ciele a to co sączyło się na podłogę... było jego krwią!
Lulu podbiegł do Yixinga i zaczął prosić, by ktoś zareagował. Jego przyjaciel właśnie wykrwawiał się na zimnej posadzce, a jedyne na co było stać ekipę było... patrzenie.
- No zadzwoń ktoś kurwa po to pogotowie! - wrzeszczał wściekły Luhan.
***
Lay
ocknął się na łożu szpitalnym. Jego półprzytomne oczy poraziło
światło dochodzące od lamp zawieszonych wysoko na suficie, a wzrok
zawiesił na śpiącym Lulu. Leżał oparty i trzymał go za rękę.
Chłopakowi po chwili przypomniało się, co miało miejsce na sali
treningowej. Znowu zemdlał i to go martwiło. Czyżby kłopoty ze
zdrowiem powróciły? Przez ten durny wypadek w łazience? - pytał
bezgłośnie.
Poczuł ruch a gdy spojrzał w stronę Luhana, ten wpatrywał się w niego z niepokojem. Sprawiło to, że poczuł ukłucie w sercu.
- Wreszcie odzyskałeś przytomność. - wypowiedział zachrypniętym głosem - Spałeś tak, przez pięć godzin - po czym oznajmił z niepokojem.
- Pi... - Lay poczuł kluchę w gardle, którą z trudem pokonał – pięć godzin?
- Mówili o najgorszym. - wypowiedział w szepcie i wybuchł płaczem.
Poczuł ruch a gdy spojrzał w stronę Luhana, ten wpatrywał się w niego z niepokojem. Sprawiło to, że poczuł ukłucie w sercu.
- Wreszcie odzyskałeś przytomność. - wypowiedział zachrypniętym głosem - Spałeś tak, przez pięć godzin - po czym oznajmił z niepokojem.
- Pi... - Lay poczuł kluchę w gardle, którą z trudem pokonał – pięć godzin?
- Mówili o najgorszym. - wypowiedział w szepcie i wybuchł płaczem.
No weź :_____: chyba go nie zakopiesz tam, gdzie kwiatki mają korzenie? ;_; przecież tak nie może być! wgl! Lulu płacze! Jak mogłaś go tak zostawić jak on płakał?! </3 napraw to ;__; XDDD czekam na reszte.<3 bardzo lubię to opowiadanie. ;33
OdpowiedzUsuńCo będzie dalej zobaczysz w następnym rozdziale dlatego musisz poczekać ; D ♥ Heheh oj wiem, że doprowadzenie takiego słodkiego stworzonka jak Lulu jest godne zakopania mnie jak to ujęłaś ''tam, gdzie kwiatki mają korzenie'' xD
UsuńOmo robisz z mojego lulu potwora XD. Nie tak go sobie wyobrażam :D
OdpowiedzUsuńBoję się co będzie dalej, oby nie to co myślę o__O
Lecę do kolejnego rozdziału <3333
Koala goniący Pandę xD Dzika dzicz. Właśnie zastanawiam się nad nazwą tego paringu. o.O Konda?! Pandala?! O_o Co ja robię ze swoim życiem o tej godzinie... Nie istotne... ;-;
OdpowiedzUsuńRobaki Luhana zawsze spoko! xD Broń niezastąpiona!
PEJCZ!? ahsdfhsak XD Nie... To się nie dzieje... xD
Lay... Nie znam Cie. CAŁE 4 minuty... SERIO?! ;-;
Powietrza! PikaChen! x'D
.... To dziewczę zginie. Moje małe słoneczko zdzirą nazwać... O nie... ja jej tego nie podaruje. WIEM GDZIE MIESZKASZ!! ROBACZYKI NA CIEBIE NAŚLĘ! ;-;
O___________________________O
Lay. Nie wybaczę Ci tego.
Dobra. Nie ważne... Żyj ! T____________T
xDDDDDDDDDDDDD MISZCZ KUCHNI. xD Skąd Ty to w ogóle wziełaś?! x''D
O_O
Lay. Ty się nie wydurniaj... Bo Luhan się zapłacze... ;-;