~ Mimo wszystko Cię kocham ~
Czuł
nacisk ust Luhana, który coraz mocniej i łapczywiej wpajał się w
rozchylone wargi Yixinga. Na całym ciele przechodziły go dreszcze
spowodowane bliskością chłopaka na którym nadzwyczaj mocno mu
zależało. Gdy tylko Lulu odsunął się od zesztywniałego Lay'a,
co było spowodowane szokiem, stanął przed nim z zamkniętymi
oczyma. Twarz przyjaciela znajdowała się dosłownie kilka
centymetrów od jego. Usta... ,które przed chwilą całowały go,
trwały teraz zamknięte i opuchnięte.
Yixing
nie miał pojęcia co powiedzieć. Czy teraz, właśnie w tej chwili
powinien zrzucić maskę, którą przybierał każdego dnia po to, by
nikt nie zbliżył się do niego dostatecznie blisko?
-
L... Lay.... - zaczął Luhan ,który bardzo wyraźnie trząsł się
ze zdenerwowania. - P..p.... powiedz coś. - wydukał przez
zaciśnięte zęby nadal z opuszczonymi powiekami.
Chłopak
miał właśnie jedyną niepowtarzalną okazję na to, by jak
najdokładniej przyjrzeć się twarzy towarzysza. Blond kosmyki
włosów otulały jego czoło leżąc niedbale, a zaróżowione
policzki sprawiały, że Lay miał ochotę objąć je dłońmi. Tak
bardzo... były piękne. Tak bardzo... pragnął go. Zawsze zmuszony
był z boku obserwować starszego jednak... nigdy przed samym sobą
nie ukrywał pragnienia bliższych stosunków.
Poczuł,
że nie musi się już więcej chować. Luhan lubił go... bardziej.
Lubił go tak, jak pragnął by go lubił. Bez zastanowienia
postanowił ponownie sięgnąć jego ust. Niepewnie wykonał chwiejny
ruch w stronę kuszących warg Lulu a gdy tylko je dotknął, chłopak
ze zdziwienia otworzył szeroko oczy. Teraz to Lay go całował.
Marzenie obojga... ziściło się, bowiem dzień w dzień zamęczani
nurtującym pytaniem o uczucia swojej drugiej połówki, wreszcie
uzyskali odpowiedź.
Luhan
wplótł dłonie w ciemne włosy przyjaciela i mocniej przyparł go
do ściany. Mimowolnie zaczął ocierać się o nadal spięte ciało
Yixinga, który po krótkiej chwili rozluźnił się i wszelkie
bariery pomiędzy nimi zostały przełamane.
Chłopak
dzielnie znosił poczynania Lulu mimo że to wszystko było dla niego
nowością. Nigdy tak dobrze nie czuł się z... chłopakiem.
Pełen
determinacji postanowił odwrócić role i to teraz blondyn został
pozbawiony ucieczki. Nie mogli jednak pozbyć się przeczucia, że
jeżeli nie skryją się w pokoju Lay'a, całą tą sytuację odkryje
jeden z członków zespołu. Luhan błądząc ręką za sobą
napotkał klamkę i szybko nacisnął ją sprawiając, że polecieli
z hukiem na podłogę. Lay znajdował się na drobnym ciele Lulu,
który wpatrywał się w niego oczyma pełnymi miłości. Gdyby
wiedział co tak naprawdę do niego czuje... wtedy nigdy nie
wyrządziłby tyle krzywdy temu biednemu chłopakowi. Ponownie
złączył się z nim w pocałunku i rękoma obejmował pośladki
starszego. Luhan nie mógł... nie potrafił przestać. Czuł w sobie
pragnienie... niezwyciężalne pragnienie. Sięgnąwszy dłońmi do
koszulki chłopaka, szybkim ruchem zdjął ją z klatki piersiowej,
pokazując tym Yixingowi to czego pragnie. Chłopak nie protestował,
lecz jeszcze bardziej przyłożył się do pocałunków, którymi
obdarowywał Lulu. Poszedł w ślady kochanka i to samo zrobił z
nim. Obojgu bardzo podobał się widok ich półnagich ciał. Lay bez
wahania szarpnął za pasek od spodni Lulu i w mgnieniu oka pozbył
się kolejnej części garderoby chłopaka. Blondyn, który leżał
pod nim zrobił dosłownie to samo.
-
Luhan... ja chcę żebyś wiedział, że... - wysapał w przerwach od
namiętnych pocałunków jednak nie mógł dokończyć, ponieważ
Lulu natychmiastowo odparł :
-
Nie... ja nie chcę wiedzieć. Chcę, żebyś kochał się ze mną,
ponieważ zawsze o tym marzyłem. Zawsze gdy byłem blisko
wyobrażałem sobie, że pod ubraniami znajduje się twoje piękne...
wyrzeźbione ciało i błagam, nie każ mi więcej czekać bo
zwariuję.
Nie
musiał dwa razy powtarzać, gdyż Lay zdjął z Luhana bieliznę,
którą rzucił niedbale w inne miejsce. Zjeżdżając ręką po
nagim torsie Lulu niczym wodospad opadający w dół, dotarł do
przyrodzenia chłopaka i zaczął robić mu dobrze. Jęki starszego
obijały się o jego uszy niczym ulubiona piosenka. Mógłby słuchać
ich bez końca. W tym samym czasie, gdy Yixing skupiał się na
uszczęśliwianiu kochanka, Luhan z podniecenia strasznie drapał
jego plecy. Jednak to nic, dlatego, że ból tylko podsycał
podniecenie i nakręcał Lay'a.
-
Jaa..aaa....- sapał starszy wokalista – aaa... ja zaraz.... - rękę
Yixinga wypełniło ciepłe nasienie Luhana, który leżał teraz na
podłodze z odchyloną głową w tył, ciężko dysząc.
-
Może trochę zaboleć. - usłyszał, jednak nie zdążył nic
odpowiedzieć, ponieważ jednym ruchem Lay wszedł w niego powodując
przy tym piekielne uczucie rozrywania od środka. Luhan wydał z
siebie przerażająco głośny jęk, który z pewnością usłyszeli
wszyscy w dormie. Dwójka jednak nie przejmowała się zaistniałą
sytuacją i skupiała na gwałtownych ruchach Yixinga, który nie
śmiał nawet ukrywać tego, jak bardzo cieszy się, że Luhan czuje
go całym ciałem. Wchodząc do granic możliwości sam powodował u
siebie nieopanowane odgłosy.
-
XingXing …. ko... kocham cię! - wypowiedział w stanie letargu tym
samym robiąc kolejne zadrapanie na plecach Lay'a. Z całych sił
przyciskali się do siebie i czuli swoje ciała każdym milimetrem
skóry. Yixing jednak nie wytrzymał zbyt długo i chwilę po
wyznaniu chłopaka doszedł . Ciało Luhana wygięło się od
przyjemnego uczucia towarzyszącemu wcześniejszemu zajściu. Leżeli
teraz rozgrzani i cali spoceni na sobie a Lay, który głowę opierał
tuż pod podbródkiem chłopaka, cicho
wysapał: "Ja ciebie też lulu".
Poczuł na głowie delikatne ruchy Luhana, który
swoimi gładkimi dłońmi gładził jego włosy. Tej nocy wszystko
było takie piękne i magiczne. Dwie osoby, które przez długi czas
ukrywały swoje prawdziwe uczucia, wreszcie połączyły się. Są
teraz jednym tak jak pragnęły. I wszystko byłoby pięknie, gdyby
nie wszedł. Gdyby nie wparował jak poparzony do pokoju. Gdyby tego
nie zobaczył...
***
-
Kris, ale ja....! Ja naprawdę... - wypowiadał ze łzami w oczach –
ja naprawdę cię kocham wariacie! Zrozum to wreszcie! - zdesperowany
Tao podbiegł do lidera, jednak spotkał się z odtrąceniem. Yifan z
całej siły odepchnął go na bok powodując tym, że maknae stracił
równowagę i upadł.
-
Zostaw mnie do jasnej cholery! Czy ty rozumiesz, że ja nic do ciebie
nie czuję? Poza tym jestem hetero! Przeliterować?! H e t e r o s e
k s u a l n y.
Tao
cały obolały podniósł się by chwycić go za rękę, jednak Kris
już zniknął. Tak jak stał przed nim... tak teraz go nie było.
Pełen rozpaczy podreptał do pokoju Lay'a, ponieważ wiedział, że
na niego zawsze może liczyć. Nie ważne, że dowie się, iż woli
mężczyzn.
Jednak
to co zastał w pokoju było nie tyle szokiem, a strasznym bólem w
sercu. Ponieważ jego przyjaciel znalazł miłość taką, jaką on
pragnął znaleźć.
-
L...Lay? Lu...Lu... han? Co wy... - wypowiedział drżącym głosem i
dostrzegł, że dwójka podnosi się gwałtownie by wyjaśnić..
jednak... Tao nie miał ochoty na wyjaśnienia. Zerwał się i uciekł
do siebie, gdzie mógł pobyć sam. Krisa zapewne nie było... i
dobrze. Ponieważ nie chciał go widzieć... już nigdy więcej.
Tao
biegł jak najszybciej tylko potrafił, by w rozpędzie wpaść
hukiem do pokoju. Ręką mokrą od łez, które wycierał przegubem
dłoni zamknął drzwi na klucz i opadł na panele zsuwając się
plecami w dól po ich strukturze. Już nic się dla niego nie
liczyło, ponieważ gdy wreszcie zebrał w sobie tyle odwagi, by
wyznać przyjacielowi najszczerszą prawdę, on.... on tak po prostu
go odtrącił z wyraźnym obrzydzeniem w oczach a przecież tak długo
się na to przygotowywał. Wreszcie poczuł, że jest w stanie to
zrobić, jednak przegrał. Przegrał miłość.
Wiedział,
że to koniec, ponieważ Kris zapewne już nigdy na niego nie
spojrzy. Przecież w takim stanie rzeczy zespól nie będzie ze sobą
sprawnie współpracował a nie może dopuścić do tego, by... by
kariera jego ukochanego się zepsuła. Grupa na pewno się jakoś
pozbiera, gdy tylko on zniknie. Lay ma Luhana do którego się
najwyraźniej ostatnimi czasy bardzo zbliżył. Xiu Min zapewne jak
zwykle spędzałby czas z Chen'em, który nikogo nie widzi poza nim a
Tao... a on... byłby całkiem sam. Samotny wśród sześciu osób,
które powinny się wspierać, rozumieć i znać jak najlepiej. Te
sześć osób kiedyś takie właśnie było.
Kiedyś.
Tao
doskonale pamiętał ciemne strony swojego dzieciństwa i przepłakane
noce, które spędził w kącie podczas gdy jego ojciec już któryś
raz zmuszał jego matkę do seksu za ścianą obok. A on to wszystko
słyszał. Słyszał bluzgi kierowane w stronę osoby, którą
kochał. Słyszał jak jego ojciec drze się wniebogłosy, ponieważ
tak bardzo rajcował go widok bezbronnej i posiniaczonej rodzicielki
Tao. A rankiem... rankiem szedł do kuchni i widział ją wiecznie
uśmiechniętą, która z miłością w oczach podawała mu grzankę
na śniadanie i z przejęciem mówiła, by ubrał się bardzo ciepło
do szkoły, ponieważ na dworze jest brzydka pogoda. Jednak na jej
twarzy widniały siniaki... fioletowe siniaki... czasami brązowe.
Ojciec był skłonny nawet przyjść w ten samej chwili i zepsuć tą
piękną scenkę uderzając ją ze słowami ''i co się cieszysz
dziwko? Po cholerę go urodziłaś.... kolejna gęba do karmienia''.
Taki
oto obraz dzieciństwa oglądał dzień w dzień dopóki jego ojciec
nie zapił się na śmierć gdzieś w rowie. Pamięta ten dzień
doskonale, ponieważ był jednym z najszczęśliwszych dni w jego
życiu. Podbiegł do płaczącej mamy i powiedział ''mamusiu to
koniec? Już nie będziesz miała posiniaczonej twarzy, prawda? Nie
płacz, to dobrze.'' Niestety wiecznym śladem, który ten sadysta
pozostawił były... sińce pod oczami od nadmiernego wylewania łez.
Tao był wtedy mały... nie rozumiał zbyt wiele. Jednak rozumiał
ból na twarzy osoby, która się nim opiekowała.
Tao
po prostu nie chce cierpieć. Nie chce, ponieważ wszelki ból
kojarzy mu się z tym wszystkim co przeszedł. To dlatego zaczął
trenować sztuki walki. Chciał umieć się bronić... chciał...
chciał umieć obronić swoją mamę. Chciał móc powiedzieć
''mamo, jeżeli jeszcze raz ktoś cię uderzy, ja uderzę jego''.
Niestety... nie obronił jej.
Mama
Tao zmarła rok temu w wypadku potrącona przez samochód. Zginęła
przez bezmyślność kierowcy... a jej syna nie było w pobliżu.
Nawet gdyby był... pięściami nic by nie zdziałał.
Gdzie
to jest. Gdzie to jest. - myślał chłopak, który panicznie
rozglądał się po pokoju w różne strony, jakby próbował tym
sprawić, że to co szuka nagle ukaże miejsce w którym się
znajduje. Podniósł się i ruszył w kierunku szafki nocnej. Wyjął
z niej pudełko, które owinięte było chustą we wzorki jego mamy i
otworzył je. Na pierwszy rzut oka widać było zdjęcie kobiety,
która stała uśmiechnięta a rękę trzymała na ramieniu młodszego
chłopca, którym był Tao.
Maknae
załkał.
-
Mamo.... - wypowiadał przez łzy – on miał rację, ja... ja
jestem nikim. Jestem zwyczajnym darmozjadem, który... nie daje nic z
siebie. Nawet nie wiesz ile bym dał, by cofnąć się do momentu,
gdy wpadłaś pod samochód i... i po prostu …. - zaciskał zęby
na wargach, które całe poczerwieniały – po prostu zamienić się
z tobą miejscami.
Wolną
ręka wyjął coś z drugiego dna skrytki a była to... żyletka.
-
Pamiętasz ją? - powiedział obracając nią przed oczyma, raniąc
tym samym swoje opuszki palców – dał mi ją. Wtedy... dał mi ją
i powiedział, żebym zniknął, ponieważ nie chce na mnie patrzeć.
Ponieważ mnie nie kocha. - kontynuował ze smutkiem – ja zrobię
to. Zniknę. Mamo... czekałaś na mnie? - po czym odłożył
fotografię na podłogę i opierając się o łóżko szybkim ruchem
przejechał nią po dłoni. Chwilę potem ze szranki zaczęła sączyć
się krew, która mimowolnie spływała po jego ręce mknąc ku
dołowi.
-
K.... Kri.... Kris.... ja.... ja nnie... nie jestem... he..... - nie
dokończył, ponieważ jego oczy przysłoniła ciemność.
W
tym samym czasie do pokoju zaczął dobijać się Luhan z Lay'em,
którzy po dosłownie ułamku sekundy wparowali do niego, ponieważ
okazało się, że Tao jednak nie zamknął drzwi. A ostatnią
rzeczą, którą pamiętał było:
-
Tao ! Tao ! Japierdole... nie... nie stary nie! Ty nie możesz! Kurwa
mać, Luhan! Dzwoń po karetkę!
Boskie! Warto było tyle czekać na ten rozdział! :D dobrze, że piszesz wtedy, gdy masz na to ochotę, rozdziały są REWELACYJNE! :D z niecierpliwością czekam na dalsze losy Laya, Luhana oraz Tao i Krisa ;)
OdpowiedzUsuńdziękuję! <33 cieszę się, że ktoś wyczekuje kolejnych części! ^ . ^
UsuńAch szkoda że w takim momencie! To jest świetne <3 czekam na następną część ze zniecierpliwieniem, mam nadzieje że szybko ją napiszesz ^.^
OdpowiedzUsuńpostaram się dodać jak najszybciej ;33 oczywiście najpierw będę musiała uśmiechnąć się do weny z nadzieją, że przyjdzie ; ]]
UsuńA mam jeszcze pytanko ^.^ Masz może jeszcze jakiś blog albo stronke na facebooku? Chętnie bym poczytała/polajkowała :)
Usuńposiadałam stronkę na facebooku, jednak zawiesiłam ją ;cc ale dzisiaj założyłam bloga na którym będę informować o tym jak idą prace nad pisaniem LayHan i nie tylko! zapraszam : http://taeminekeysayhello.blogspot.com/ ♥
UsuńTO JEST PRZE-PRZE-PRZEEEEEEEECUUUUUUUDOWNE ! *Q*
OdpowiedzUsuńna to czekałam ! liczyłam ! o tym marzyłam ! niesamowite ! ajjj ! * 3* dalej ! dalej ! chcę dalej ! ;_; Tao... głupol ;_; jak on tak mógł? ;.;
biedny Tao T ^ T really... naprawdę ciężko ma w życiu jak widać ;___; a kolejna część będzie ... *milczy* aghhh nie wiem ;c znając moją wenę to trochę potrwa, ale w końcu będzie ♥ dlatego radzę nie zostawiać tego opo! bo uduszę! jest za fajne na to... ahhahaa. xD
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńOMG.... Jakkkkk LayHan... brak mi słów ! Cudowne *.*
OdpowiedzUsuńSnbdjsnsksnsksjduoendje. ♥.♥
Biedny Taoś :c Mam nadzieję że zdołają go uratować !
Umieranie na wstępie to zły pomysł!!!!!!! T________T To bardzo zły pomysł!! ;-;
OdpowiedzUsuńI to jeszcze na podłodze. ;-; Mam wodę z mózgu! Wodę z mózgu! ;-;
BEZO. . . Ja nie zasnę po tym. O_O
O_________________________________O
Umrę zanim skończę to czytać.
.... Ale najpierw zabije Krisa. -,- Pandy się nie odrzuca!
MUAHAGAHAHAHAHAHA. xD
Jakby zapukać nie mógł! :'D
TAAAAO... Chodź! ;-; ja Cię przytulę! Nie płacz bo mi serduszko pęknie... ;____________;
Już pękło... ;_; Taoś biedaku. <3
ALE...CZEKAJ... CO TY ROBISZ.... ZO... ZOSTAW! T_T NIE RUSZAJ! NIE! NO MÓWIĘ DO CIEBIE!!! ;-;
No co żeś głupku zrobił!? ;( </3