środa, 13 marca 2013

Mimo wszystko Cię kocham /Rozdział 5

        
       ~ Mimo wszystko Cię kocham ~


 
Czuł nacisk ust Luhana, który coraz mocniej i łapczywiej wpajał się w rozchylone wargi Yixinga. Na całym ciele przechodziły go dreszcze spowodowane bliskością chłopaka na którym nadzwyczaj mocno mu zależało. Gdy tylko Lulu odsunął się od zesztywniałego Lay'a, co było spowodowane szokiem, stanął przed nim z zamkniętymi oczyma. Twarz przyjaciela znajdowała się dosłownie kilka centymetrów od jego. Usta... ,które przed chwilą całowały go, trwały teraz zamknięte i opuchnięte.

Yixing nie miał pojęcia co powiedzieć. Czy teraz, właśnie w tej chwili powinien zrzucić maskę, którą przybierał każdego dnia po to, by nikt nie zbliżył się do niego dostatecznie blisko?

- L... Lay.... - zaczął Luhan ,który bardzo wyraźnie trząsł się ze zdenerwowania. - P..p.... powiedz coś. - wydukał przez zaciśnięte zęby nadal z opuszczonymi powiekami.

Chłopak miał właśnie jedyną niepowtarzalną okazję na to, by jak najdokładniej przyjrzeć się twarzy towarzysza. Blond kosmyki włosów otulały jego czoło leżąc niedbale, a zaróżowione policzki sprawiały, że Lay miał ochotę objąć je dłońmi. Tak bardzo... były piękne. Tak bardzo... pragnął go. Zawsze zmuszony był z boku obserwować starszego jednak... nigdy przed samym sobą nie ukrywał pragnienia bliższych stosunków.

Poczuł, że nie musi się już więcej chować. Luhan lubił go... bardziej. Lubił go tak, jak pragnął by go lubił. Bez zastanowienia postanowił ponownie sięgnąć jego ust. Niepewnie wykonał chwiejny ruch w stronę kuszących warg Lulu a gdy tylko je dotknął, chłopak ze zdziwienia otworzył szeroko oczy. Teraz to Lay go całował. Marzenie obojga... ziściło się, bowiem dzień w dzień zamęczani nurtującym pytaniem o uczucia swojej drugiej połówki, wreszcie uzyskali odpowiedź.

Luhan wplótł dłonie w ciemne włosy przyjaciela i mocniej przyparł go do ściany. Mimowolnie zaczął ocierać się o nadal spięte ciało Yixinga, który po krótkiej chwili rozluźnił się i wszelkie bariery pomiędzy nimi zostały przełamane.

Chłopak dzielnie znosił poczynania Lulu mimo że to wszystko było dla niego nowością. Nigdy tak dobrze nie czuł się z... chłopakiem.

Pełen determinacji postanowił odwrócić role i to teraz blondyn został pozbawiony ucieczki. Nie mogli jednak pozbyć się przeczucia, że jeżeli nie skryją się w pokoju Lay'a, całą tą sytuację odkryje jeden z członków zespołu. Luhan błądząc ręką za sobą napotkał klamkę i szybko nacisnął ją sprawiając, że polecieli z hukiem na podłogę. Lay znajdował się na drobnym ciele Lulu, który wpatrywał się w niego oczyma pełnymi miłości. Gdyby wiedział co tak naprawdę do niego czuje... wtedy nigdy nie wyrządziłby tyle krzywdy temu biednemu chłopakowi. Ponownie złączył się z nim w pocałunku i rękoma obejmował pośladki starszego. Luhan nie mógł... nie potrafił przestać. Czuł w sobie pragnienie... niezwyciężalne pragnienie. Sięgnąwszy dłońmi do koszulki chłopaka, szybkim ruchem zdjął ją z klatki piersiowej, pokazując tym Yixingowi to czego pragnie. Chłopak nie protestował, lecz jeszcze bardziej przyłożył się do pocałunków, którymi obdarowywał Lulu. Poszedł w ślady kochanka i to samo zrobił z nim. Obojgu bardzo podobał się widok ich półnagich ciał. Lay bez wahania szarpnął za pasek od spodni Lulu i w mgnieniu oka pozbył się kolejnej części garderoby chłopaka. Blondyn, który leżał pod nim zrobił dosłownie to samo.

- Luhan... ja chcę żebyś wiedział, że... - wysapał w przerwach od namiętnych pocałunków jednak nie mógł dokończyć, ponieważ Lulu natychmiastowo odparł :

- Nie... ja nie chcę wiedzieć. Chcę, żebyś kochał się ze mną, ponieważ zawsze o tym marzyłem. Zawsze gdy byłem blisko wyobrażałem sobie, że pod ubraniami znajduje się twoje piękne... wyrzeźbione ciało i błagam, nie każ mi więcej czekać bo zwariuję.

Nie musiał dwa razy powtarzać, gdyż Lay zdjął z Luhana bieliznę, którą rzucił niedbale w inne miejsce. Zjeżdżając ręką po nagim torsie Lulu niczym wodospad opadający w dół, dotarł do przyrodzenia chłopaka i zaczął robić mu dobrze. Jęki starszego obijały się o jego uszy niczym ulubiona piosenka. Mógłby słuchać ich bez końca. W tym samym czasie, gdy Yixing skupiał się na uszczęśliwianiu kochanka, Luhan z podniecenia strasznie drapał jego plecy. Jednak to nic, dlatego, że ból tylko podsycał podniecenie i nakręcał Lay'a.

- Jaa..aaa....- sapał starszy wokalista – aaa... ja zaraz.... - rękę Yixinga wypełniło ciepłe nasienie Luhana, który leżał teraz na podłodze z odchyloną głową w tył, ciężko dysząc.

- Może trochę zaboleć. - usłyszał, jednak nie zdążył nic odpowiedzieć, ponieważ jednym ruchem Lay wszedł w niego powodując przy tym piekielne uczucie rozrywania od środka. Luhan wydał z siebie przerażająco głośny jęk, który z pewnością usłyszeli wszyscy w dormie. Dwójka jednak nie przejmowała się zaistniałą sytuacją i skupiała na gwałtownych ruchach Yixinga, który nie śmiał nawet ukrywać tego, jak bardzo cieszy się, że Luhan czuje go całym ciałem. Wchodząc do granic możliwości sam powodował u siebie nieopanowane odgłosy.

- XingXing …. ko... kocham cię! - wypowiedział w stanie letargu tym samym robiąc kolejne zadrapanie na plecach Lay'a. Z całych sił przyciskali się do siebie i czuli swoje ciała każdym milimetrem skóry. Yixing jednak nie wytrzymał zbyt długo i chwilę po wyznaniu chłopaka doszedł . Ciało Luhana wygięło się od przyjemnego uczucia towarzyszącemu wcześniejszemu zajściu. Leżeli teraz rozgrzani i cali spoceni na sobie a Lay, który głowę opierał tuż pod podbródkiem chłopaka, cicho wysapał: "Ja ciebie też lulu". Poczuł na głowie delikatne ruchy Luhana, który swoimi gładkimi dłońmi gładził jego włosy. Tej nocy wszystko było takie piękne i magiczne. Dwie osoby, które przez długi czas ukrywały swoje prawdziwe uczucia, wreszcie połączyły się. Są teraz jednym tak jak pragnęły. I wszystko byłoby pięknie, gdyby nie wszedł. Gdyby nie wparował jak poparzony do pokoju. Gdyby tego nie zobaczył...





                                                           ***



- Kris, ale ja....! Ja naprawdę... - wypowiadał ze łzami w oczach – ja naprawdę cię kocham wariacie! Zrozum to wreszcie! - zdesperowany Tao podbiegł do lidera, jednak spotkał się z odtrąceniem. Yifan z całej siły odepchnął go na bok powodując tym, że maknae stracił równowagę i upadł.

- Zostaw mnie do jasnej cholery! Czy ty rozumiesz, że ja nic do ciebie nie czuję? Poza tym jestem hetero! Przeliterować?! H e t e r o s e k s u a l n y.

Tao cały obolały podniósł się by chwycić go za rękę, jednak Kris już zniknął. Tak jak stał przed nim... tak teraz go nie było. Pełen rozpaczy podreptał do pokoju Lay'a, ponieważ wiedział, że na niego zawsze może liczyć. Nie ważne, że dowie się, iż woli mężczyzn.

Jednak to co zastał w pokoju było nie tyle szokiem, a strasznym bólem w sercu. Ponieważ jego przyjaciel znalazł miłość taką, jaką on pragnął znaleźć.



- L...Lay? Lu...Lu... han? Co wy... - wypowiedział drżącym głosem i dostrzegł, że dwójka podnosi się gwałtownie by wyjaśnić.. jednak... Tao nie miał ochoty na wyjaśnienia. Zerwał się i uciekł do siebie, gdzie mógł pobyć sam. Krisa zapewne nie było... i dobrze. Ponieważ nie chciał go widzieć... już nigdy więcej.







Tao biegł jak najszybciej tylko potrafił, by w rozpędzie wpaść hukiem do pokoju. Ręką mokrą od łez, które wycierał przegubem dłoni zamknął drzwi na klucz i opadł na panele zsuwając się plecami w dól po ich strukturze. Już nic się dla niego nie liczyło, ponieważ gdy wreszcie zebrał w sobie tyle odwagi, by wyznać przyjacielowi najszczerszą prawdę, on.... on tak po prostu go odtrącił z wyraźnym obrzydzeniem w oczach a przecież tak długo się na to przygotowywał. Wreszcie poczuł, że jest w stanie to zrobić, jednak przegrał. Przegrał miłość.

Wiedział, że to koniec, ponieważ Kris zapewne już nigdy na niego nie spojrzy. Przecież w takim stanie rzeczy zespól nie będzie ze sobą sprawnie współpracował a nie może dopuścić do tego, by... by kariera jego ukochanego się zepsuła. Grupa na pewno się jakoś pozbiera, gdy tylko on zniknie. Lay ma Luhana do którego się najwyraźniej ostatnimi czasy bardzo zbliżył. Xiu Min zapewne jak zwykle spędzałby czas z Chen'em, który nikogo nie widzi poza nim a Tao... a on... byłby całkiem sam. Samotny wśród sześciu osób, które powinny się wspierać, rozumieć i znać jak najlepiej. Te sześć osób kiedyś takie właśnie było.

Kiedyś.



Tao doskonale pamiętał ciemne strony swojego dzieciństwa i przepłakane noce, które spędził w kącie podczas gdy jego ojciec już któryś raz zmuszał jego matkę do seksu za ścianą obok. A on to wszystko słyszał. Słyszał bluzgi kierowane w stronę osoby, którą kochał. Słyszał jak jego ojciec drze się wniebogłosy, ponieważ tak bardzo rajcował go widok bezbronnej i posiniaczonej rodzicielki Tao. A rankiem... rankiem szedł do kuchni i widział ją wiecznie uśmiechniętą, która z miłością w oczach podawała mu grzankę na śniadanie i z przejęciem mówiła, by ubrał się bardzo ciepło do szkoły, ponieważ na dworze jest brzydka pogoda. Jednak na jej twarzy widniały siniaki... fioletowe siniaki... czasami brązowe. Ojciec był skłonny nawet przyjść w ten samej chwili i zepsuć tą piękną scenkę uderzając ją ze słowami ''i co się cieszysz dziwko? Po cholerę go urodziłaś.... kolejna gęba do karmienia''.

Taki oto obraz dzieciństwa oglądał dzień w dzień dopóki jego ojciec nie zapił się na śmierć gdzieś w rowie. Pamięta ten dzień doskonale, ponieważ był jednym z najszczęśliwszych dni w jego życiu. Podbiegł do płaczącej mamy i powiedział ''mamusiu to koniec? Już nie będziesz miała posiniaczonej twarzy, prawda? Nie płacz, to dobrze.'' Niestety wiecznym śladem, który ten sadysta pozostawił były... sińce pod oczami od nadmiernego wylewania łez. Tao był wtedy mały... nie rozumiał zbyt wiele. Jednak rozumiał ból na twarzy osoby, która się nim opiekowała.



Tao po prostu nie chce cierpieć. Nie chce, ponieważ wszelki ból kojarzy mu się z tym wszystkim co przeszedł. To dlatego zaczął trenować sztuki walki. Chciał umieć się bronić... chciał... chciał umieć obronić swoją mamę. Chciał móc powiedzieć ''mamo, jeżeli jeszcze raz ktoś cię uderzy, ja uderzę jego''. Niestety... nie obronił jej.

Mama Tao zmarła rok temu w wypadku potrącona przez samochód. Zginęła przez bezmyślność kierowcy... a jej syna nie było w pobliżu. Nawet gdyby był... pięściami nic by nie zdziałał.



Gdzie to jest. Gdzie to jest. - myślał chłopak, który panicznie rozglądał się po pokoju w różne strony, jakby próbował tym sprawić, że to co szuka nagle ukaże miejsce w którym się znajduje. Podniósł się i ruszył w kierunku szafki nocnej. Wyjął z niej pudełko, które owinięte było chustą we wzorki jego mamy i otworzył je. Na pierwszy rzut oka widać było zdjęcie kobiety, która stała uśmiechnięta a rękę trzymała na ramieniu młodszego chłopca, którym był Tao.

Maknae załkał.

- Mamo.... - wypowiadał przez łzy – on miał rację, ja... ja jestem nikim. Jestem zwyczajnym darmozjadem, który... nie daje nic z siebie. Nawet nie wiesz ile bym dał, by cofnąć się do momentu, gdy wpadłaś pod samochód i... i po prostu …. - zaciskał zęby na wargach, które całe poczerwieniały – po prostu zamienić się z tobą miejscami.

Wolną ręka wyjął coś z drugiego dna skrytki a była to... żyletka.

- Pamiętasz ją? - powiedział obracając nią przed oczyma, raniąc tym samym swoje opuszki palców – dał mi ją. Wtedy... dał mi ją i powiedział, żebym zniknął, ponieważ nie chce na mnie patrzeć. Ponieważ mnie nie kocha. - kontynuował ze smutkiem – ja zrobię to. Zniknę. Mamo... czekałaś na mnie? - po czym odłożył fotografię na podłogę i opierając się o łóżko szybkim ruchem przejechał nią po dłoni. Chwilę potem ze szranki zaczęła sączyć się krew, która mimowolnie spływała po jego ręce mknąc ku dołowi.

- K.... Kri.... Kris.... ja.... ja nnie... nie jestem... he..... - nie dokończył, ponieważ jego oczy przysłoniła ciemność.





W tym samym czasie do pokoju zaczął dobijać się Luhan z Lay'em, którzy po dosłownie ułamku sekundy wparowali do niego, ponieważ okazało się, że Tao jednak nie zamknął drzwi. A ostatnią rzeczą, którą pamiętał było:

- Tao ! Tao ! Japierdole... nie... nie stary nie! Ty nie możesz! Kurwa mać, Luhan! Dzwoń po karetkę!

11 komentarzy:

  1. Boskie! Warto było tyle czekać na ten rozdział! :D dobrze, że piszesz wtedy, gdy masz na to ochotę, rozdziały są REWELACYJNE! :D z niecierpliwością czekam na dalsze losy Laya, Luhana oraz Tao i Krisa ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję! <33 cieszę się, że ktoś wyczekuje kolejnych części! ^ . ^

      Usuń
  2. Ach szkoda że w takim momencie! To jest świetne <3 czekam na następną część ze zniecierpliwieniem, mam nadzieje że szybko ją napiszesz ^.^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. postaram się dodać jak najszybciej ;33 oczywiście najpierw będę musiała uśmiechnąć się do weny z nadzieją, że przyjdzie ; ]]

      Usuń
    2. A mam jeszcze pytanko ^.^ Masz może jeszcze jakiś blog albo stronke na facebooku? Chętnie bym poczytała/polajkowała :)

      Usuń
    3. posiadałam stronkę na facebooku, jednak zawiesiłam ją ;cc ale dzisiaj założyłam bloga na którym będę informować o tym jak idą prace nad pisaniem LayHan i nie tylko! zapraszam : http://taeminekeysayhello.blogspot.com/ ♥

      Usuń
  3. TO JEST PRZE-PRZE-PRZEEEEEEEECUUUUUUUDOWNE ! *Q*
    na to czekałam ! liczyłam ! o tym marzyłam ! niesamowite ! ajjj ! * 3* dalej ! dalej ! chcę dalej ! ;_; Tao... głupol ;_; jak on tak mógł? ;.;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. biedny Tao T ^ T really... naprawdę ciężko ma w życiu jak widać ;___; a kolejna część będzie ... *milczy* aghhh nie wiem ;c znając moją wenę to trochę potrwa, ale w końcu będzie ♥ dlatego radzę nie zostawiać tego opo! bo uduszę! jest za fajne na to... ahhahaa. xD

      Usuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. OMG.... Jakkkkk LayHan... brak mi słów ! Cudowne *.*
    Snbdjsnsksnsksjduoendje. ♥.♥
    Biedny Taoś :c Mam nadzieję że zdołają go uratować !

    OdpowiedzUsuń
  6. Umieranie na wstępie to zły pomysł!!!!!!! T________T To bardzo zły pomysł!! ;-;
    I to jeszcze na podłodze. ;-; Mam wodę z mózgu! Wodę z mózgu! ;-;
    BEZO. . . Ja nie zasnę po tym. O_O
    O_________________________________O
    Umrę zanim skończę to czytać.
    .... Ale najpierw zabije Krisa. -,- Pandy się nie odrzuca!
    MUAHAGAHAHAHAHAHA. xD
    Jakby zapukać nie mógł! :'D
    TAAAAO... Chodź! ;-; ja Cię przytulę! Nie płacz bo mi serduszko pęknie... ;____________;
    Już pękło... ;_; Taoś biedaku. <3
    ALE...CZEKAJ... CO TY ROBISZ.... ZO... ZOSTAW! T_T NIE RUSZAJ! NIE! NO MÓWIĘ DO CIEBIE!!! ;-;
    No co żeś głupku zrobił!? ;( </3

    OdpowiedzUsuń