środa, 10 kwietnia 2013

Mimo wszystko Cię kocham /Rozdział 7


       ~ Mimo wszystko Cię kocham ~


          Samolot Krisa startował o dziewiątej rano, dlatego już teraz zdenerwowany chłopak siedział w poczekalni i przyglądał się zabieganym ludziom. W powietrzu panowała nerwowa atmosfera, a na lotnisku bez problemu można było wyczuć stres gnębiący prawie wszystkie osoby. Jedni ciągnęli swoje walizki, jakby nic w nich nie mieli, a inni targali je za sobą wkładając w to dużo siły. Niektórzy wyjeżdżali tylko na krótki okres czasu, jednakże on zamierzał wybyć z Chin na dłużej. Nie miał pojęcia, ile zabawi poza terenem państwa, ale był pewien swojej decyzji. Wiedział, że to co robi, wyjdzie na dobre mu, jak i reszcie jego przyjaciół.
          Krzesło, które zajmował ospale, nagle zaczęło wydawać mu się strasznie niewygodne. Monotonność czekania na lot zaczęła go strasznie nudzić, dlatego wyjął gazetę i przyglądał się najnowszym wiadomością. ''Nic ciekawego'' – pomyślał, jednakże kątem oka dostrzegł informację, która nim wstrząsnęła:

''Wu Yi Fan - lider najpopularniejszego chińskiego zespołu: EXO-M, odszedł bez słowa wyjaśnienia. Czyżby zespół, który w najbliższym czasie zdobył największe grono fanów rozpadł się?''

           Kris poczuł jak na jego ciele wyraźnie rysuję się gęsia skórka. Właśnie zdał sobie sprawę z tego, że przecież ta cała ucieczka nie ujdzie ma na sucho. Wytwórnia, kumple i fani... będą ścigać go do upadłego. Kiedyś będzie musiał napisać do nich i porozmawiać z nimi tak, by przeprosić za to wszystko, jednak pragnął odwlec to w najdalszą przyszłość najbardziej jak potrafił.
- ''Lot do Chicago odlatuje za dziesięć minut na pasie drugim. Pasażerów prosimy o udanie się do miejsca przekazu bagażów, by osoby, które jeszcze ich nie oddały zrobiły to w najbliższym czasie''- usłyszał i wstał, po czym ruszył przed siebie do miejsca wskazanego przez kobietę za mikrofonem. W tej chwili dobiegł go głośny krzyk należący do osoby, którą z pewnością znał, jednak jak najprędzej pragnął o niej zapomnieć.
- Kris! - czarnowłosy wołał ile tylko miał sił, starając się by o uszy wielkoluda obił się chociażby dźwięk jego własnego imienia. W tej chwili wyższy odwrócił się i zobaczył Tao biegnącego do niego z zawrotną prędkością. Przestraszony natychmiastowo zamarł i tępo wpatrywał się w stronę z której za chwilę miał przybyć przyjaciel.
           Zanim się obejrzał, a ten był już przy nim i rzucił się niego z rozbiegu sprawiając, że lider
ubrany w długi płaszcz koloru kremowego przewrócił się na brudną posadzkę lotniska. Mało by brakowało, aby dwójka piosenkarzy rozbiła sobie głowę o zimną podłogę miejsca z którego Kris za dziesięć minut miał wybyć do innego kraju. Blondyn uniósłszy głowę zobaczył, że jego przyjaciel cały zapłakany przytula go najmocniej jak tylko potrafi, tym samym sprawiając, że braknie mu tchu. Próbował coś powiedzieć, jednakże szok spowodowany widokiem Tao odebrał mu głos zostawiając w gardle tylko i wyłącznie ogromną kluchę. Tak jak podejrzewał nie musiał długo czekać, ponieważ jego towarzysz natychmiast przejął inicjatywę i zalał go potokiem słów, które niemal z echem odbijały się o jego przytkane słuchawkami uszy.
- Choćbym za każdym razem miał podcinać sobie żyły tylko dlatego, że mnie odrzuciłeś, będę to robił. Choćbym miał płakać, jakbym podlewał kwiaty leżące na parapecie w naszym pokoju, będę to robił. Nie ważne czy jesteś heteroseksualny czy homoseksualny, ja.... Ja czekałem tutaj na ciebie dzień w dzień przez ten cały tydzień i nie zamierzałem się poddać. Już traciłem nadzieję, że kiedykolwiek cię ujrzę, ale udało się i po prostu mnie wsłuchaj – nie wierzył własnym oczom. Po tym wszystkim co zrobił... Po tym jak go chamsko potraktował, on nadal go kochał? Wydawało mu się, że zepsuł to uczucie na zawsze. Tak, jakby nigdy nie istniało. Chciał wyjechać, by zapomnieć i dać żyć mu w spokoju zdając sobie sprawę z tego, że jego decyzja jest bardzo samolubna. - Jeżeli miałbyś osobę, którą kochałbyś tak jak ja ciebie, zrobiłbyś to samo. Dlatego spróbuj mnie choć trochę zrozumieć. Wiem, że nie zmuszę cię do miłości, ale... Ja nie mogę bez ciebie żyć, przepraszam – wypowiadał wciąż płacząc.
           Yifan z wyraźnie namalowanym smutkiem na twarzy przyglądał się zrozpaczonemu Tao i nie miał zielonego pojęcia co zrobić. Wiedział to wszystko co jego przyjaciel przed chwilą powiedział. Wiedział jak to jest kochać kogoś ponad wszystko, dlatego nie dziwił się zachowaniu maknae. Tylko... Czy miał zaryzykować? Żyje się tylko raz, a podczas tego życia powinno się być zachłannym, i czerpać pozytywy z wszystkiego co nasz otacza.
           Bijąc się z myślami drżącą ręką dotknął zaczerwienionego policzka czarnowłosego i sięgnął ku jego ust, wpijając się w nie z nadzwyczajną siłą. Z siłą, której używał do tego, by ukryć swoje uczucie przed współlokatorem. Tak naprawdę... Kris kochał Tao. Kochał go od zawsze, a wtedy... tego feralnego wieczoru przestraszył się. Jeżeli ktoś długo ukrywa głęboką sympatię, którą darzy innego i nie spodziewa się, że po tak długim czasie usłyszy od niego ''TE'' słowa, panikuje. Przynajmniej tak było w przypadku lidera, który choć wydaje się być odważną i stanowczą osobą, w głębi serca jest tchórzliwym mężczyzną o charakterze godnym super bohatera.
           Opuchnięte od płaczu wargi Tao rozwarły się szeroko i pozostały tak do czasu, gdy Kris nie zabrał głosu. Wpatrywał się w przyjaciela bez słowa, jakby nagle stracił głos.
- Ja... Jestem strasznym egoistą. Kochałem cię od dawna i ukrywałem to przed tobą bojąc się, że ty mnie odrzucisz, a gdy wyznałeś mi miłość, zraniłem cię. Jak można tak postąpić? Jak można być tak durnym, by zranić osobę dla siebie ważną? - Yifan uronił łzę, co sprawiło, że Tao natychmiastowo nie pozwolił jej spaść i przytrzymał ją palcem na policzku lidera. - Nigdy nie wybaczę sobie tego, co zrobiłem – wypowiedział chwytając przyjaciela za rękę i spoglądając na rany, które nie potrzebowały już opatrunku. - Tak, jakbym zamienił swoją miłość w te blizny.
- Jeżeli miałbym otrzymywać twoją miłość poprzez rany na moim ciele, chcę tego. Marzę o tym, by być przez ciebie kochanym nawet w absurdalny sposób – wypowiadał jakby w amoku. - Nie ważne, że one zostaną na zawsze. Ja wiem, że z pociągnięciem ręki w mojej głowie rozbrzmiewały słowa ''Kocham cię Kris'' i tylko to się liczy.
           Nagle fakt, że całą tą scenę obserwowali wszyscy na lotnisku przestał być ważnym. Dwójka zakochanych wpatrywała się we własne oczy i tonęła w widoku swoich odbić w nich, ponieważ dostrzegali tylko siebie. Było to potwierdzeniem tego, że darzyli się niezwykłym uczuciem.

***

           W tym samym czasie zdenerwowany Lay biegał za Luhanem, który wyciągnął go na poszukiwania Tao. Wiedzieli, że właśnie tutaj go znajdą, gdyż nie pierwszy raz w tym tygodniu musieli paradować po lotnisku.
- Ja mu pokażę... Ile razy mam mu jeszcze biadolić o tym, że ma dać sobie spokój?! Kurde no, Kris jest kretynem i tyle, a on musi to zrozumieć – mówił zawiedziony Lulu. Wzrokiem przeczesał prawie całe pomieszczenie, jednakże nie był w stanie dostrzec maknae. Już zrezygnowany chciał wrócić do Yixinga, który zmachany czołgał się za nim, gdy w ostatniej chwili zauważył znajomą czapkę chłopaka.
- Aaaaaaaa! - krzyknął i ruszył w jego kierunku, jednak od razu dobiegł go złośliwy komentarz ze strony Lay'a.
- Luhan! Możesz przestać bawić się teraz w tarzana? Zwolnij, błagam – rzucił, jednakże starszy nie zwracał na niego uwagi i biegł do przyjaciela. W ułamku sekundy zatrzymał się i nie dowierzał własnym oczom. Z Tao był Kris, który nie dość, że miał ''przyjazną'' minę, to jeszcze oni... leżeli w objęciach.
           Blondyn potrząsnął głową, ale to wszystko nie zniknęło. Przybył jedynie Lay, który przytulił go od tyłu i położył głowę na jego ramieniu. Stali tak i wpatrywali się w obraz zakochanej pary ze zdziwieniem, jednakże w głębi duszy obojga zalała fala ulgi.
- Wierzysz, że od teraz wszystko będzie tak jak dawniej? - zapytał Luhan odwracając się do Yixinga i patrząc na niego nieokreślonym wzrokiem. Jakby... Jakby obawiał się, że to wszystko jest jedynie snem. Jakby jego kochany Lay miał tak po prostu zniknąć. Miał zniknąć tak, jak planował Kris.
Lay zauważył to i natychmiast upewnił Lulu co do swoich uczuć. Spojrzał a niego oczyma pełnymi miłości i przyciągnął do siebie. Ich usta złączyły się w pocałunku tak, jak teraz usta maknae i lidera pieściły się nawzajem.
- Nigdzie nie zamierzam odchodzić – mruknął mu do ucha i przyległ do szyi chłopaka chłonąc zapach perfum, który zwykł na nią wylewać. Obrzucił ją czułymi pocałunkami i przyległ do Luhana z całej siły.


Jeden zespół. Dwie nadzwyczajne miłości. 
Jedno lotnisko. Dwa pocałunki.




 

5 komentarzy:

  1. przez chwilę naprawdę myślałam, że Kris odleci ;___; i zostawi ich... zostawi Tao... <3 i bardzo dobrze. ♥
    agfhsjvjv !! pocałunek Tao i Krisa *-* i LayHan ! ♥
    och, uwielbiam to ostatnie zdanie... <3 to jedno z najlepszych opowiadań, które czytałam. Zawsze będę miała do niego sentyment, wiesz co dzięki niemu się u mnie zmieniło... ;**

    OdpowiedzUsuń
  2. Awwwww jakie to słodkie *-* Trochę mało, ale i tak podobało mi się :) Teraz tylko czekać na następne świetne opowiadanie <3

    OdpowiedzUsuń
  3. awwwh, to było urocze! *.* dobrze, że ten łosiek Kris nie wyleciał wcześniej czy coś. ta scena, jak sie z Tao całował *.* a potem mój ukochany LayHan! aaaach, Tarzan hah i potem się przytulili i na koniec to zdanie takie ładne.. aż nie wiem czego się mam spodziewać w ostatnim rozdziale! mam nadzieję, że sielanka zostanie ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Ostatnie zdanie takie piękne ;; Brak mi słów
    Mam wielką słabość do LayHana ♥ i do tego ta końcówka ♡.♡ Jestem w niebie ^.^
    Przez chwilę miałam wrażenie że Krisus zniknie a ich miłość nie przetrwa. Ale na szczęście dobrze się skończyło *.*
    Czekam na więcej ff twego autorstwa !
    Hwaiting ! (*へωへ*)

    OdpowiedzUsuń
  5. jkdbshkhs. O_O TAO. *3* I... O nie... xD Znowu podłoga?! xD Nie mózgu, siedź cicho! To miejsce publiczne! Zamknij się! xD
    GAFSDAJHJAHJD..... To takie śliczne... *,* ;-; Mózgu nie rycz. Zamnkij się i analizuj.
    Dobra. Narząd analizy mi się roztopił. ;-; jsndfjkf. ;( To było takie <333333333! ;_;

    OdpowiedzUsuń